Moje drugie życie - krótka historia psychofana

W życiu każdego człowieka są pewne mniej lub bardziej mroczne tajemnice. Oczywiście lepsze są te mniej mroczne, bo można się z nich wygadać i sobie ulżyć. W przypadku tych głęboko skrywanych męczymy się z nimi przez całe życie. Ale już tak być nie musi! Od dziś możecie to zrobić na Fochu... No komu niby miałabym to wygadać? Kto to będzie czytał? Poza tym macie nicki, więc jakby co to jesteście kryci.

Tak więc, drogie internety, dziś porozmawiamy o psychofanach. Czy jesteście zbzikowanymi dziwakami, którzy w swoich domach przetrzymują pudełeczka z paznokciami gwiazd? A może po prostu rozmawiacie z ulubionym jedzeniem i nazywacie je członkiem rodziny? Ci od prześladowania ludzi też tu znajdą swoje miejsce. Będziemy się Was trochę bać, ale słowo się rzekło, możecie z nami siedzieć. Zresztą, Wy już prześladujecie kogoś innego, więc w sumie nie mamy się czego bać.

Jak to zazwyczaj jest na zebraniach anonimowych ludzi z problemami, ktoś musi zacząć pierwszy. I dziwnym nie jest, że padło na mnie. Tak więc jestem Olgu i mam swoje odchyły.

1. Uważam, że powinniście nazywać mnie Panią Mike'ową Pattonową , bo przecież w mojej głowie to jest właśnie mój mąż. Czasami wyobrażam sobie, jak idziemy za rękę w stronę tęczy. Słodziutko, prawda? Na razie nie mam jego paznokci w diamentowym pudełeczku. NA RAZIE. Na pytanie, co o tym sądzi mój partner, odpowiem, że nie wiem. Nie mówię mu o swoim drugim życiu...

 

2. Czekolada z okienkiem . Kocham ją i uważam, że powinna zostać prezydentem świata. Życie pod jej rządami byłoby słodkie. O mojej miłości do niej wie sporo ludzi, co ciekawe większość to rozumie i popiera. Ostatnio miałam kryzys i chciałam pozwać Alpen Gold . Powodem miało być tycie. Kolega mecenas powiedział, że nie pomoże. On rozumie wszystko, ale nie będzie walczył przeciwko czekoladzie. Mówił mi to z ustami pełnymi Ritter Sport Nugat.

3. Kapibara . To jest zwierzę, które po prostu kocham miłością przeogromną. Chyba już Wam nawet wspomniałam, że jak widziałam kapibarę na żywo, to się popłakałam ze szczęścia? Czy jestem zwariowaną wariatką, odpowiedzcie sobie sami.

Właśnie poznaliście moje trzy największe obsesje. Tych mniejszych jest całkiem sporo, ale zostawię je już dla siebie. Kiedy zapytałam moich znajomych czy są psychofanami, ci jak szaleni zaczęli przyznawać się do swoich wariacji. Zdawali sobie sprawę, że umieszczę to później w internetach, więc jak będą się na mnie dąsać, to odeślę ich do domu.

Nie będę jednak taka świnia i nie ujawnię ich nazwisk, poza tymi już Wam znanymi czyli Pań redaktorek:),

Red. Domi świruje na punkcie Jamesa Blake'a . Śledzi go w internetach, jeździ za nim po festiwalach i słucha na okrągło. Czekam na moment, kiedy do męża powie James. Albo może już powiedziała? Do tego Domi gada ze swoimi t-shirtami w super bohaterów, a ma ich całkiem niezłą kolekcję. Podejrzewam, że jak rodziny nie ma w domu, to rozkłada te koszulki i popijają wspólnie herbatkę.

Red. Agatka też świruje na punkcie mężczyzny. Ostatnio mało sobie oczu nie wydrapała z drugą koleżanką. Znaczy drapały się przez internet, ale było ostro. A o kogo chodzi? O Henry'ego Rollinsa . Jak widzicie, znowu chłop na pierwszym miejscu. Oprócz tego Agata rozmawia z hamburgerami i wiecznie wrzuca na swojego fejsbuka zdjęcia buldożków francuskich. Niektórzy myślą, że to taka próba ocieplenia wizerunku red. Połajewskiej. Ja tam swoje wiem. Ona je po prostu kocha i gdyby mogła, to by adoptowała wszystkie i woziła w wózeczku. Podejrzewam, że rzuciłaby nawet pracę, bo nie mogłaby zostawić "swoich dzieci" ani na moment.

Red. Nacz. Nowakowsko sama przyznaje się publicznie do obsesji związanej z Davidem Bowie . Jako prawdziwa psychofanka była nawet założycielką jego fanklubu. Respekt jest. Ostatnio zauważyłam, że o dziwnych nocnych porach 3-4 nad ranem Kasia wzdycha do Mel B . To ta co była Spice Girl, a teraz w fitnesach siedzi. Niby chodzi o ćwiczenia, ale cholera ją tam wie.

Red. Oka nie ma większych kompromitujących odchyleń. Lubi swój ogród i iglaki. Najbardziej kocha swojego męża, ale gdzieś tam część serca przeznaczona jest dla wiśni w marcepanie i Johna Cleese'a.

Reszta redakcji nie przyznała się do swoich obsesji. Wniosek może być tylko jeden - mają tak mroczne tajemnice, że lepiej, że o nich nie mówią, bo musiałabym dzwonić pod 112.

A od czego, albo raczej do czego świrują moi znajomi? No muszę powiedzieć, że przegląd jest różny.

Dość ciekawym zjawiskiem jest Buffy Postrach Wampirów . Tutaj psychofanów JEST KILKU. To są prawdziwi wyznawcy. Oni nie tylko oglądają ten serial non stop. Oni są bohaterami z tego serialu. Raz w roku przebierają się nawet za różne postacie i pląsają sobie na imprezie w tych strojach. Czy może być lepiej?

 

Czekolada pojawia się dość często. Przeplata się ona z uwielbieniem dla chleba i parówek. Niektórzy z moich znajomych, jak wynika z ich opowieści, marzą o tym, by zamieszkać w domu wyłożonym chlebem. Coś jak chatka z piernika. Przynajmniej nie będą głodni.

Wśród moich znajomych trafiają się oczywiście klasyczni psychofani. Stalkują gwiazdy i są z tego dumni. Koleżanka od ponad 20 lat wielbi Katarzynę Nosowską . Zacytuję, bo to słodkie: "Totalnie od lat pewnie ze 20-stu Katarzyna Nosowska !!! Tak ją kocham ze nawet jak miałam okazje poznać ja prywatnie to uważałam ze jestem nie godna ... I nie poszłam... Nie ma dla mnie człowieka lepszego niż ona !!!"

 

Znany koncertowy fotograf ugania się po internecie i świecie za Princem , a później umieszcza to na Instagramie. W ogóle on i Instagram to jedność - są ze sobą nierozerwalni.

 

Mój serdeczny przyjaciel ma obsesję na punkcie Paula Thomasa Andersona . Wie o nim wszystko i jest z tego dumny. Pewnego dnia zadzwonią pewnie do mnie, żebym zabrała go z domu Pana Andersona. Jestem na to przygotowana.

To tylko kilka przykładów, a wierzcie mi, że było tego więcej. Tak więc, jeśli macie ochotę, albo potrzebę zrzucenia z siebie ciężaru fanatyzmu, to zapraszam. Może być też tak, że się przestraszyliście i uciekniecie stąd z krzykiem. No trudno, powiem tylko pa pa.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.