Zobaczyłam tę sukienkę i wiedziałam już kto będzie jej nową mamą. Oczy podpowiedziały mi, że dziewczyną, która będzie w niej wyglądała jaki tryliard dolarów będzie E. Nie myliłam się. Jestem lepszą wróżką niż Aida. Przewidziałam zachwyt, radość i brak słów.
E, najpierw stwierdziła, że się nie zmieści w sukienkę i zaczęła marudzić. Że jest taka, siaka i owaka i na pewno się nie zmieści.
Tupnęłam nogą i kazałam założyć.
Okazało się oczywiście, że miałam rację. Kermitowa sukienka była jak uszyta na zamówienie. E śmiała się z radości, że tak ładnie wygląda, a ja śmiałam się z tego, że mogłam komuś sprawić radość. Później z tej radości poszłyśmy zapalić papierosy i pogadać o chłopakach.
W sumie nie wiem do czego zmierzam, ale chyba do tego, że warto mieć w szafie jedną porządną sukienkę, w której zawsze wyglądamy zjawiskowo. Nie chodzi tu o markę, ale o fason. W tych najbardziej klasycznych możemy mieć pewność, że zawsze będziemy wyglądały absolutnie fantastycznie.
Dzięki takim klasycznym sukienkom koleżanki z pracy będą nas śmiertelnie nienawidzić. Ale umówmy się czy jest coś milszego niż ubraniowa zazdrość? NIE MA. Jeżeli koleżanka pragnie naszych ubrań to wiedzmy, że właśnie wygrałyśmy na loterii.
XOXO
[red. nacz. PRAGNĘ tej sukienki. I obrażam się, że nie o mnie pomyślałaś. FOCH!]
Sukienka w kolorze Kermita