Twoja lalka miała wypadek, będzie jeździć na wózku inwalidzkim

Zamiast niemowlęcego wózeczka, wózek inwalidzki. Gips na nogę, kule w dłonie. Okulary na nos. Do tego ulotka zachęcająca do oddania włosów na peruki dla innych dzieci. Nowa linia akcesoriów polskiej firmy lalek ma na celu uwrażliwienie zdrowych i pomoc chorym dzieciom w oswojeniu choroby.

Na ostatnich Targach Książki w Krakowie natknęłam się na stoisko z lalkami. Właściwie samych lalek było tam niewiele, głównie książki i akcesoria, ale ja i tak zapatrzyłam się na mały, kolorowy wózek inwalidzki. No z taką zabawką to się jeszcze nie spotkałam.

fot. Ania Okafot. Ania Oka fot. Ania Oka fot. Ania Oka

Jedna z pań widzących moje zainteresowanie wręczyła mi ulotkę promującą akcję oddawania włosów na peruki dla dzieci po chemioterapii i operacjach. Tyle, że była to ulotka bardziej dla mojej córki, bo zachęcała do wzięcia w udziału w akcji nie duże, a właśnie małe dziewczyny. Choć, jak się później dowiedziałam, dorośli też są mile widziani.

Tak wyglądał mój pierwszy kontakt z dość nową, bo działającą od marca, polską marką lalek WeGirls. Kiedy po powrocie z targów zapytałam w redakcji, czy mam pisać o książkowych nowościach dla dzieci, czy o lalce jeżdżącej na wózku i akcji wspierania chorych dziewczynek przez ich zdrowe koleżanki, od razu usłyszałam "Chcemy lalkę!".

TWOJE WŁOSY MOGĄ POMÓC

Założycielki firmy i Fundacji Przyjaźni WeGirls - Alina Groblicka, Anna Rutkowska, Mira De Martino - mówią, że od dawna miały zamysł stworzenia organizacji, która będzie pomagać dzieciom chorym i wykluczonym. Zwłaszcza małym pacjentom, którzy stracili włosy po chemii.

Anna Rutkowska - jedna z założycielek firmy i fundacji WeGirls / fot. WeGirlsAnna Rutkowska - jedna z założycielek firmy i fundacji WeGirls / fot. WeGirls Anna Rutkowska - jedna z założycielek firmy i fundacji WeGirls / fot. WeGirls Anna Rutkowska - jedna z założycielek firmy i fundacji WeGirls / fot. WeGirls

- Sama kilka razy oddawałam włosy na ten cel, mieszkając w Stanach - opowiada Anna Rutkowska. - W Polsce takie akcje dla dzieci to nadal nowość, a przecież one także potrzebują wsparcia w trudnej sytuacji radzenia sobie z chorobą, podbudowania pewności siebie, zwłaszcza w kontakcie z rówieśnikami. Włączenie dzieci zdrowych w działalność naszej fundacji ma aspekt edukacyjny. Nie tylko pomaga zauważyć, czy zrozumieć chorobę innych, ale też pokazuje, że nawet zmieniając fryzurę, obcinając włosy, można komuś pomóc. Obserwujemy, że to bardzo cenne i emocjonujące przeżycie dla dzieci - dodaje.

Już ponad 100 osób przekazało swoje włosy na rzecz fundacji . Głównie dziewczynki, ale wśród dawców są chłopcy i dorośli. Ofiarodawcy o akcji dowiadywali się na stoiskach WeGirls, z relacji w telewizji, akcji lokalnych, czy informacji na blogach parentingowych i Facebooku.

- Do zrobienia jednej peruki potrzeba kilku dawców. Dzięki nam powstało i niedługo jeszcze powstanie kilkadziesiąt peruk! Pierwsze trafiły już do potrzebujących dziewczynek. Współpracujemy też z dziecięcymi szpitalami. Rozmawiamy z psychologami na oddziałach dziecięcych, słuchamy jakie są potrzeby i problemy rodzin, staramy się wyjść im na przeciw - mówi Anna Rutkowska.

fot. Ania Okafot. Ania Oka fot. Ania Oka fot. Ania Oka

Prosi też o przekazywanie dalej informacji o działalności fundacji. Bardzo wiele dziewczynek, zwłaszcza po komuniach, skraca długo zapuszczane włosy i nie wie nawet, jak bardzo są cenne. Wystarczy je odpowiednio ściąć i przekazać - nawet w zwykłej kopercie - fundacji. Instrukcję krok po kroku jak to zrobić prawidłowo znajdziecie TUTAJ . Mogą to być również włosy dorosłych, nawet farbowane. Warunkiem jest, aby miały nie mniej niż 25 centymetrów długości.

KIEDY LALKA ZŁAMIE NOGĘ

W świecie WeGirls lalka może złamać nogę. Trzeba wtedy założyć jej gips i podać kule, żeby w ogóle mogła chodzić. Ale może się zdarzyć też tak, że lalka ma wypadek, uraz kręgosłupa i musi jeździć na wózku inwalidzkim. A co jeśli do tego jeszcze nosi okulary? Na pewno jest to dla niej bardzo trudne. Na szczęście ma właścicielkę-przyjaciółkę, która się nią zaopiekuje i wesprze w ciężkich chwilach. Czy to jednak atrakcyjna zabawa dla małej dziewczynki? Jak dzieci i rodzice reagują na niepełnosprawną lalkę?

- Bardzo pozytywnie - odpowiada Anna Rudkowska. - Okulary już dawno zachwyciły dziewczynki i ich rodziców. Teraz taki sam odzew wzbudziła nasza nowość, wózek inwalidzki. Posadziliśmy na nim lalkę z nogą w gipsie i obserwowaliśmy same ciepłe reakcje. Te akcesoria to wyczekiwana nowość zarówno dla dzieci chorych i niepełnosprawnych, jak i dla tych, które powinny nauczyć się tolerancji właśnie dla choroby i niepełnosprawności. Wózek inwalidzki jest przecież codziennością dla wielu dzieci, nasza zabawka pozwala im to oswoić.

fot. Ania Okafot. Ania Oka fot. Ania Oka fot. Ania Oka

Oczywiście WeGirls to nie tylko uwrażliwiające dodatki oraz akcje charytatywne. To przede wszystkim lalki. Lalki, które zostały szybko zauważone, bo zaraz po wejściu na rynek dostały tytuł "Zabawki Roku" w konkursie portalu Zabawkowicz.pl . Zadaniem założycielek firmy na taki sukces miała wpływ komplementarności propozycji - lalkom-przyjaciółkom towarzyszą serie książek, moda dla lalek i ich właścicielek, edukacyjne gry komputerowe, fundacja, klub.

- Od początku chciałyśmy stworzyć lalki o wyglądzie małych dziewczynek, za którymi stoi określony system wartości - mówi Anna Rutkowska. - Sama jestem matką i wiem jak trudno jest znaleźć mądrą zabawkę dla dziecka. Dlatego zależało mi, żeby nasze lalki były bardzo naturalne, miały piegi, nosiły okulary i spotykały się z takimi samymi problemami jak ich właścicielki, dlatego właśnie powstała idea, aby towarzyszyła im seria książek, których będą bohaterkami.

Liliana oddaje włosy dla fundacji / fot. WeGirlsLiliana oddaje włosy dla fundacji / fot. WeGirls Liliana oddaje włosy dla fundacji / fot. WeGirls Liliana oddaje włosy dla fundacji / fot. WeGirls

PO ZABAWIE CZAS NA CZYTANIE

No właśnie - co jeszcze robią lalki ze swoimi właścicielkami? Czytają. I to sporo. Prawdę mówiąc spodziewałam się książeczek-katalogów, grubszych ulotek, broszurek - takiego dodatku do produktu głównego. Tymczasem są to prawdziwe książki, w czterech seriach, stworzone przez pisarkę, psychologa i mamę, Joannę Charms .

- Mam córkę, której zawsze lubiłam opowiadać zabawne historie i rozmawiać z nią godzinami o jej małych-wielkich problemach - mówi pisarka. - Może dlatego idea stworzenia książek dla dziewczynek pomagających wychować je na mądre, ale też pewne siebie i szczęśliwe kobiety, spodobała mi się od pierwszej chwili.

Joanna Charms - pisarka, psycholog, autorka książek / fot. Grzegorz HartfielJoanna Charms - pisarka, psycholog, autorka książek / fot. Grzegorz Hartfiel Joanna Charms - pisarka, psycholog, autorka książek / fot. Grzegorz Hartfiel Joanna Charms - pisarka, psycholog, autorka książek / fot. Grzegorz Hartfiel

Bohaterkami opowieści miały być prawdziwe, współczesne dziewczynki, mieszkające w zwyczajnym miasteczku jakich wiele. Ich osobowości zostały stworzone w książkach.

- W czasie gdy Sara, Monika, Weronika i Nina zaczynały żyć w powieściowym świecie, artyści z Polski, Niemiec i USA pracowali nad stworzeniem odpowiadających im lalek - opowiada Joanna Charms. - Koncept firmy od początku zakładał istnienie serii literackich, w których lalki ożyją.

Tak powstał Powieściowy Klub Dziewczyn, którego ideą było umożliwienie małym czytelniczkom lepszego poznania świata, ale i siebie samych. Kolejna seria to książki poradnikowe gdzie głównym tematem jest budowanie dobrych relacji, pokonywanie nieśmiałości, odkrywanie talentów czy realizacja marzeń. W serii podróżniczej można zwiedzić zabytki, słynne miasta, odbyć wycieczkę w przeszłość. W serii podróżniczej"Przyjaciółki z podróży" pokazane są inne kultury i epoki, oraz znane, kobiece postacie z czasów, kiedy były małymi dziewczynkami. Dla najmłodszych czytelniczek powstała seria "Klub Motylka" z krótkimi wierszykami i historyjkami.

TESTOWANE NA DZIECIACH

Nie na dzieciach, bo nie miałam czasu na taki rozmach, ale na mojej prawie sześcioletniej córce, która już się łapie na target. Bo lalki WeGirls (trochę jednak szkoda, że nazwa nie jest polska) są polecane od sześciu lat, nie wiem właściwie dlaczego nie od trzech? Może z powodu wielkości - mają ok. 50 centymetrów wzrostu.

fot. Ania Okafot. Ania Oka fot. Ania Oka fot. Ania Oka

W chwili, kiedy przygotowuję ten tekst, w ofercie WeGirls nie ma jeszcze nowych akcesoriów, a mnie bardzo zależy na tym, żeby zobaczyć jak na wózki, gipsy i kule zareagują małe dziewczynki. W końcu to jest najważniejsze. Na szczęście mogę skorzystać z zabawek prezentowanych na targach.

Dzień przed zabawą opowiadam swojej sześciolatce o lalce, która miała wypadek i ma chorą nogę. W dodatku trochę się wstydzi, bo nosi okulary. Córka jest przejęta i nie może doczekać się spotkania. - "Nie martw się, nawet jak będzie bardzo brzydka, to się z nią miło pobawię" - mówi wieczorem.

Następnego dnia, kiedy widzi lalkę to na początku reaguje jak na... lalkę. Ogląda ubranka, oczy, które zamykają się przy położeniu zabawki, milion razy zakłada i zdejmuje okulary.

fot. Ania Okafot. Ania Oka fot. Ania Oka fot. Ania Oka

Po chwili przypomina sobie o chorej nodze. Zakłada gips, ustawia lalkę z kulami, uspakaja. Kiedy rozstawia wózek, wykorzystuję okazję - opowiadam o dzieciach, które na takich wózkach muszą jeździć całe życie. Bawimy i rozmawiamy. O szpitalach, leczeniu, operacjach, braku włosów. W tym czasie lalka czuje się lepiej i może zdjąć gips, a założyć trampki. Przy okazji odkrywam, że moje wychowane na napach i rzepach dziecko nadal nie potrafi prawidłowo zawiązać buta.

Mówię, jak bardzo żałuję, że dwa lata temu nie wiedziałam o możliwości oddania swoich ściętych włosów na perukę. Córka odpowiada, że ona by swoich nie oddała. No dobrze. Widocznie to jeszcze nie jest ten moment. Mamy czas. Bawimy się.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.