Mission Impossible czyli udany seks małżeński pary z tak zwanym "stażem"

Kiedy zgodziłam się wyjść za mąż, wyobrażałam sobie, że życie będzie polegało na stałej dostępności wódki z colą i seksu. Plus masa innych rzeczy oczywiście, ale te dwie były towarem, który w moich fantazjach miał być zawsze pod ręką, bo w domu. W dodatku seks miał być absolutny. Po kilkunastu latach nieco zrewidowałam swoje poglądy. Wódka nijak nie da się pogodzić z pobudkami "skoro świt" moich dzieci. Za to seks małżeński jest faktycznie dobry. I to za każdym razem. Pod warunkiem, że w ogóle się odbędzie.

JAK TO ZROBIĆ W MAŁŻEŃSTWIE?

Przede wszystkim obie osoby powinny być przytomne. Może się zdarzyć, że jedna osoba pada bez ducha po dniu pełnym atrakcji: praca, dom, dzieci, urzędy, awarie plus teatrzyk w przedszkolu, lekcja baletu z dzieckiem młodszym łamana na trening kosza z dzieckiem starszym. Wtedy, jeżeli jesteśmy bez serca, możemy spróbować ją delikatnie obudzić. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że będzie zdezorientowana lub wściekła, co mogłoby znacząco wpłynąć na jakość seksu. W przypadku kiedy małżonkowie mieli tak samo atrakcyjny dzień, seks sam się przekłada, bo oto oboje leżą nieprzytomni z wyczerpania.

Seks w wirze życia rodzinnego, czyli wirujący seks

Ważnym elementem seksu są drzwi. Fajnie gdyby miały zamknięcie od wewnątrz, co zdarza się wybitnie rzadko w domach, w których są małe dzieci. Dzieci, jak wiadomo, mają fantazję ułańską i chętnie zamykają się od środka, a potem nagle dostają amnezji krótkotrwałej i nie potrafią otworzyć.

Drzwi bez zamknięcia należy możliwie cicho zamknąć, żeby nie obudzić śpiących potomków. Śpią? Nawet nastolatek? Acha, no to mamy godzinę 23.00 z minutami. Czyli nie ma co się nastawiać na sztuczki i powtórki, bo za jakieś trzy kwadranse, dziecko młodsze wpakuje nam się do łóżka. Precyzyjnie na środek. Jeżeli nie będziemy zachowywali się cicho, jest możliwe, że młodsze dziecko odwiedzi nas nieco wcześniej.

Żeby seks doszedł do skutku nie mogę być zmartwiona, przejedzona, głodna, po obejrzeniu smutnego filmu ani czuć się otłuszczona.

Jesteśmy przytomni, mamy zamknięte drzwi i chwilę na seks. Można wskoczyć do łóżka, które musi być bardzo stabilne i nie skrzypieć. Inaczej za 30 sekund usłyszymy w drzwiach zaspane ale bezlitosne "Coś słyszałam!". Przygotowaliśmy się, mamy ciche łóżko, sami pamiętamy, żeby być cicho. JEST SEKS! HURA!

Od siebie dodam, że żeby seks doszedł do skutku nie mogę być zmartwiona, przejedzona, głodna, po obejrzeniu smutnego filmu ani czuć się otłuszczona. To ważne, żeby być świadomym własnych uwarunkowań erotycznych, bo można nam nimi zapanować i stworzyć więcej okazji do małżeńskich igraszek. Odruchowo staram się przestrzegać tych wytycznych jeżeli pojawia się choć cień szansy na seks. Czyli wtedy, kiedy Mój Pierwszy Mąż nie wyjeżdża, dzieci są zdrowe i nie planują smarkać mi w twarz pół nocy, nie mam zlecenia na szybki deadline, czuje się dobrze i w miarę atrakcyjnie.

SEKS PORADY W MAGAZYNACH TO ZŁO

Nie wiem nawet ile razy przeczytałam w tekstach dla kobiet, że musimy dbać o regularność pożycia, podsycać ogień w sypialni, walczyć o atrakcyjność własną w oczach życiowego partnera. Inaczej koniec, mogiła. Miłosna więź zostanie rozpętlona, a my samotne, porzucone, zgorzkniałe i bez perspektyw. Na początku małżeństwa taka wizja faktycznie działała na mnie dopingująco. Po kilkunastu latach stwierdzam, że to jakaś kosmiczna bzdura.

Seks małżeński bywa jeszcze mniej dostępny niż seks przedmałżeński. Byłoby to frustrujące, gdybym miała siłę się nad tym rozczulać.

Naprawdę wierzyłam, że można pozbyć się faceta przysypiając przed umówionym seksem, albo drzemiąc w łóżku dziecka? Niekoniecznie, ponieważ facet, nawet najwspanialszy, robotem nie jest. Co wywołuje pewną równowagę - życie zawodowo rodzinne wyczerpuje go równie mocno, więc czasem zdarza mu się zasnąć przed umówionym seksem, albo drzemać z dzieckiem na rękach.

Sumując: seks małżeński bywa jeszcze mniej dostępny niż seks przedmałżeński. Byłoby to frustrujące, gdybym miała siłę się nad tym rozczulać. Zaskakujące są tymczasem dobre strony tego zjawiska. Seks nadal jest upragniony. Nie znudził mi się - bo niby kiedy? Czasem muszę się nieźle nakombinować, żeby mieć Mojego Pierwszego Męża wyłącznie na użytek własny. Uciec z nim z domu na przykład. Albo zamknąć w łazience. Czasami też udaje mi się nie usnąć przed dziećmi.

A jeżeli danego dnia mi się nie uda, to zawsze mogę spróbować następnego i następnego i następnego I to w seksie małżeńskim jest dla mnie właśnie najlepsze - nie muszę się napinać, bo wiem, że nagroda czeka.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.