6 rzeczy, których nie nauczę swoich dzieci

Często mówimy o tym, czego chcielibyśmy nauczyć swoje dzieci. A ja dzisiaj na przekór (dla odmiany), o tym, czego bardzo nie chciałabym ich nauczyć.

Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie (fot. Pexeles.com)Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie (fot. Pexeles.com) Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie (fot. Pexeles.com) Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie (fot. Pexeles.com)

1. Chodzenia do kościoła. No niestety, tak jakoś wyszło, że nie chodzę. Nie chodzę, bo nie wierzę. Jak sobie będą chcieli kiedyś wierzyć, to sobie pójdą, nie będę im bronić. Córka to nawet jest ciekawa, ale ja już nie. Powiedziałam, że jak chce iść do kościoła, to niech się umówi z babcią. Jedną albo drugą, obydwie chodzą (mam nadzieję, że jej potajemnie nie ochrzczą, o czym marzą, bo bardzo bym chciała, żeby moje dzieci nie nabijały kościelnych statystyk dotyczących liczby katolików w naszym kraju).

2. Że homoseksualista to pedał, pojeb, zbok. Nie powiem im, żeby uważali, bo taki pedał może ich niechcący w komunikacji miejskiej od tyłu albo na basenie pod prysznicem... Albo kto wie gdzie i jak w krzakach po nocy. Nie powiem im, że pedał to pedofil, nie powiem, że odstaje od normy, nie powiem "a ja nie mam nic przeciwko pedałom, postępowa jestem, ale niech oni się na ulicach za rękę nie trzymają i nie całują jednak, niech oni te swoje uczucia manifestują sobie w domu, w czterech ścianach ". Nie powiem, że rodzina to mężczyzna i kobieta, bo Bóg tak chciał i nie tylko on. Od zawsze wiedzą, który mój kolega kocha się w innych kolegach, a która koleżanka w koleżankach. I nie jest to dla nich żadnym problemem.

3. Że "czosnek, coś tu śmierdzi czosnkiem". Że niektórzy mają dziwnie duże nosy, ciemne włosy i coś im dziwnie nad uszami rośnie, coś jak pejsy chyba? I że oni są, wiadomo, chytrzy, i żeby na nich uważać, bo niby nic, niby nic, a jednak Żyd to Żyd, on cię zawsze w bambuko zrobi, oszwabi i wiedział Hitler co robił, taki głupi to on jednak to końca nie był, dzięki niemu trochę mniej tego robactwa. Nie nauczę ich też, że wszyscy Niemcy to wiadomo, SS, hitlerowcy, chcieliby nas rozstrzelać, a Ruscy to dopiero, jeszcze gorsi, oni się nigdy nie zmienią, to ciemnota, Putin im wmówi, co chce, a oni za nim pójdą, zaraz nam Polskę zajmą na jedno kiwnięcie palcem. Nie nauczę ich też, że asfalt powinien leżeć na ulicy, ewentualnie zdychać na AIDS w swojej obsranej Afryce.

4. Nie nauczę ich, że Powstanie Warszawskie było wspaniałe, że wysłanie ludzi na rzeź to jedna z najpiękniejszych kart polskiej historii i wszyscy powinniśmy umieć umrzeć za swój kraj, kiedy przyjdzie pora. Nie będę z nimi paliła tego dnia rac białych i czerwonych pod banderą z krzyżem celtyckim w ramach nauki patriotyzmu (odpowiednie zdjęcie z godziny W w centrum Warszawy możecie sobie obejrzeć tu ).

5. Że mężczyźni tacy są, jacy są, że jak bije to kocha, że kobieta musi nieść swój krzyż dla dobra rodziny, zacisnąć zęby, wytrzymać, mieć anielską cierpliwość, pomodlić się, kiedy jest jej trudno, do spowiedzi pójść, wyrzucić z siebie te złe myśli, które ją zatruwają. Rodzina nie jest żadną świętością. Jest układem między dwojgiem, dzięki któremu ludziom ma być w życiu lepiej, łatwiej, milej, przyjemniej. Jeśli jest gorzej, to znaczy, że ten układ nie działa. I czas się z nim pożegnać, pa pa, albo przynajmniej postarać się wynegocjować nowe zasady współdziałania.

6. Że dziewczynki tylko w różowym, a chłopcy w niebieskim. Że dziewczynki buzia w ciup, rączki w małdrzyk, mają się nie spocić i nie wybrudzić, a chłopcom wszystko wolno i nie muszą sprzątać i gotować. Że dziewczynki mają być grzeczne, a chłopcy przebojowi, że dziewczynki dają dupy, a chłopcy podbijają świat, że dziewczynki muszą o siebie dbać, a chłopcom opona na brzuchu przystoi i smród spod pach też, bo to takie męskie, ten testosteron.

Mam nadzieję, że moje dzieci nie będą przez to nieszczęśliwe.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.