Bądź na czasie na Facebooku

Jak pisać na fejsie, żeby być na czasie? Przegląd aktualnych hasztagów i zwrotów (nie mylić ze slangiem internetowym czy innym słownikiem usenetowca). Uwaga! Świat tak pędzi, że niektóre mogą już być przeterminowane (a ja nie zauważyłam, bo prałam).

Także ten - ostatnio koleżanka napisała na fejsbuniu, że jak jeszcze raz ktoś tak napisze, to zacznie strzelać. Albo przynajmniej wyrzucać ze znajomych. A ja pomyślałam, że to przez to, że co drugi post tak się kończy. Albo zaczyna. Albo przynajmniej ma "także ten" w środku. Ale nie, jej chodziło o to, że w "także ten" kryje się błąd! Bo powinno być "tak, że ten". No i szok. Bo ja bym o tym nie pomyślała nawet, a z wykształcenia jestem polonistką. Oraz przecież wiadomo, że na fejsie pisze się specjalnie z błędami, a nawet ze specjalnymi błędami. To jest takie kul, super i hipsta. Mi najbardziej spodobało się "także ten" w wersji francuskiej, czyli "takżetę". Kolega napisał przed chwilą "także tegesik" (czyli że istnieje jeszcze "także teges"). Ale co to znaczy? Nic, jak większość. Funkcja fatyczna. Milion w fajności.

Taka sytuacja - chyba była poprzedniczką "także ten". Tak mi się wydaje, choć nie jestem bóg wie jaką znawczynią tego zjawiska. W każdym razie, z wszelkimi tego typu zwrotami na fejsbuku czy w innym internecie trzeba bardzo uważać, bo jak się użyje czegoś, co było modne w ubiegłym tygodniu, a dzisiaj ma już swojego następcę, to jest straszny obciach. Straszny, czyli #najgorzej.

No właśnie, #najgorzej. Hasztagi to w ogóle odrębna kategoria. Wszyscy niby wiedzą, czemu mają służyć (wyszukiwaniu po hasztagach właśnie), ale większość zdaje się ich używać w zupełnie innym celu. Właściwie chodzi o to, żeby wymyślić hasztag jak najdziwniejszy i najoryginalniejszy. Taki, żeby przez przypadek nikt inny na taki nie wpadł. Albo żeby przynajmniej powtórzyło go z tysiąc osób, a nie miliony, jak przy najpopularniejszym hasztagu na świecie, czyli #love (kolejny to #instagood, a trzeci to #me). Tak więc po polsku będzie to na przykład #zarazwywioząmniedotworek czy coś w tym rodzaju. #bardzochciałamspaćaleniemogę też może być. Ale #najgorzej jest spoko. No i wiadomo, co znaczy. Podobnie jak #mamto i #mnieśmieszy.

Oraz - nie wiem jak u państwa, ale połowa moich znajomych, łącznie ze mną zresztą, korzysta z tego spójnika rozpoczynając swoją fejsbukową wypowiedź. Jakby była kontynuacją poprzedniej (chociaż oczywiście wcale nie musi być). Nie rozumiem dlaczego. Sama siebie nie rozumiem. Przykład? "Oraz jak weszłam do kuchni to ona tam już zupełnie nie tańczyła".

Omnomnom - może być samo, może być hasztagiem, bez znaczenia. Najczęściej towarzyszy zdjęciom czegoś pysznego i oznacza, ni mniej ni więcej, pyszność tego co na zdjęciu i chęć zjedzenia tegoż. Ale o ile lepiej brzmi niż "zjadłoby się!" czy inna nudna "pycha".

KOTKI, PIESKI, DUPA, CYCKI! - to po prostu dawne UWAGA! albo WAŻNE! Dlaczego? Serio muszę tłumaczyć, co wzbudza w necie największe zainteresowanie? Ostatnio zauważyłam również trend dołączania do postu wyuzdanych zdjęć lub zdjęć miłych kotków i piesków, a potem wyjaśnienie "skoro już kliknęliście w ten post, chciałabym zapytać o dobrego hydraulika". Słabo?

Słabo? - czyli "co ty o tym myślisz?" "Jak ty uważasz?" "Słabo" do mnie przemawia, serio.

A dzisiaj tak - a potem zabawne zdjęcie przedstawiające śpiącego pieska czy kotka. Albo wesołego. Albo śmiesznego. Albo uroczego. Albo cokolwiek innego. Bo to przecież ważne, prawda, w jakim dzisiaj jesteśmy nastroju. Bo to przecież nas dotyczy. Kolega zrobił modyfikację i pisze "Zdziś". Bardzo mi się podoba ten Zdziś, zawsze go czytam. Szczególnie że kolega ma na ogół spoko spostrzeżenia.

Oczywiście, jak piszemy po angielsku, to fonetycznie, bo tak jest fajniej i używamy tych wszystkich świetnych i modnych skrótów typu imo, lol, asap, czy priv, bo każdy chce być taki "gud juzer", ale o tym to sobie możecie poczytać pod hasłem "slang internetowy" czy "słowniczek usenetowca". A ja bym chciała wiedzieć, co was bawi na waszych fejsbokowych łolach?

I tyle w temacie , czyli koniec. Więcej się nie będę piłowała. Na razie w każdym razie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.