Ogarnij się, inni mają gorzej, na pewno nie czujesz się aż tak źle - słowa, których ludzie walczący z depresją nie chcą słyszeć

Niemoc, rozkojarzenie, słabość, obojętność, myśli samobójcze, mdłości, zawroty głowy i milion innych nieprzyjemnych objawów - takie atrakcje dostajesz w pakiecie z depresją. Jednak ludzie - nawet ci bliscy - mają skłonność do bagatelizowania zniszczeń, jakie ta ponura suka, depresja, robi w twoim świecie.

Niedawno Miss Olgu przyznała się przed czytelnikami, że od lat walczy z depresją . Nie jest sama, choć koniec końców każdy musi stoczyć walkę z tą chorobą własnymi rękami, a właściwie myślami i czynami. Depresja nie jest jakąś tam zachcianką, to nie jest "gorszy nastrój", który można zaleczyć gorącą czekoladą, szalonymi zakupami i relaksującą kąpielą. Owszem, czasem chorujący na depresję biorą kąpiel, ale bywa ona relaksująca w sposób definitywny. Tak jest.

Depresja (fot: MorgueFile.com)

Kiedy chorujesz na depresję, czujesz, że gdzieś pod mostkiem siedzi wyżerająca cię od środka czarna dziura pochłaniająca każdy promień słońca. Dopadają cię problemy z pamięcią, koncentracją, kondycją - to coś więcej niż zmęczenie czy chwilowa słabość... Boli cię wszystko. Pomimo to wiele osób na słowa "mam depresję" , odpowiada w taki sposób, że oberwanie kamieniem w ciemię jest przy tym czułą pieszczotą.

Hej, przesadzasz

Pewnie. Wszystkie osoby ze zdiagnozowana depresją przesadzają. Ubzdurały sobie chorobę albo dały sobie wmówić, żeby potem wydawać krocie na lekarzy, terapeutów i medykamenty. Nie histeryzuj. Nie może być aż tak źle.

Dlaczego? Bo nie ubierasz się jak typowa gotka z serialu telewizyjnego dla kur domowych? Bo nie piszesz na czole "chcę umrzeć"? Bo nie ryczysz nieustannie, ściskając na podorędziu żyletkę, którą zamierzasz w dogodnej chwili podciąć sobie żyły? Osoby z depresją potrafią z jednej strony świetnie się maskować, przyklejać okolicznościową mordę na czas przejścia z punktu A do punktu B, a kiedy już im nie starcza sił świetnie sobie radzą z ukrywaniem się w domowym schronie. Odwołują spotkania, nie odbierają telefonów, wolą pisać, mówienie je męczy, w ogóle, życie męczy. Na szczęście w najgorszych fazach bezsilności umieranie też jest zbyt męczące.

Masz gwarancję, że lekarz cię nie kantuje?

A ty? Masz taka gwarancję, że cię nie okłamują dzień w dzień? Jasne, wiem  świat wypełniają hordy psychiatrów, którzy tylko marzą o tym, by zdiagnozować u każdego depresję. No dobra. Nie brak wyłudzaczy, ale wierzcie mi, osoba z depresją musi się najpierw wystarczająco długo bić z myślami, by iść do lekarza, potem długo się męczy, by powiedzieć o depresji innym. Kiedy pytasz więc, co z tym lekarzem, czy on aby nie jest oszustem, to tak, jakbyś strącała taką osobę z powrotem na dno dołka beznadziei. Och, taka duża, a taka nieporadna, nawet nie umiała sobie znaleźć samemu wyjścia z sytuacji, tylko pozwoliła się omotać szarlatanowi BEZNADZIEJNA!

Nie no, ogarnij się.

Weź i przestań się użalać nad sobą. W kółko tylko ty, ty i ta twoja depresja. To cię boli, tamto nie cieszy, a w ogóle to jak możesz nie wiedzieć dlaczego jesteś smutna?! Przecież to nie ma sensu. No. Raz dwa, morda w kubeł, zęby w ścianę, usta w ciup.

Cóż, gdy masz depresję i słyszysz, że masz się ogarnąć, ale z drugiej strony ani rusz, nie da się - czujesz się jeszcze gorzej. To samonapędzający się mechanizm, a jego nieubłagana zasada działania ściąga cie w dół. Niżej i niżej, i niżej, i niżej.

Inni mają gorzej

Któż z nas nie lubi tego argumentu. Jest cudownym remedium na wszystko. Sąsiad, któremu urodziło się dziecko ze śmiertelną chorobą (a jednak on nie ma depresji, patrz jak się uśmiecha, jak dzielnie idzie przez życie!), sąsiadka z rakiem mózgu (ona też się tak egoistycznie nie zafiksowuje na swojej histerii, nie to, co ty), dziewczynki z Senegalu rytualnie obrzezane, ofiary wojny, kobiety w gułagach, mężczyźni zmuszani do rozstrzeliwania własnych braci, mieszkańcy Prypeci w dniu 26 kwietnia 1986 roku i ten kosmonauta, który spalił się w kapsule. Cieszmy się, że całe to "oni mają gorzej" udało się zamknąć w małych kapsułkach i łykać codziennie, dzięki czemu rośnie w nas siła i poczucie własnej wartości.

NIE. Nic nie rośnie poza frustracją. Cholera, oni mają gorzej, a ja tu siedzę, jak smętny kotlet Pożarskiego w piątkowe popołudnie w kuchni baru mlecznego w ortodoksyjnej dzielnicy chrześcijańskiej. Ale dół.

Życie nie jest lekkie

No ty wiesz o tym i ja wiem o tym. Hej, każdy dźwiga swój krzyż (bla bla bla) Tak, oczywiście, ale pomyślcie, że na czyimś krzyżu przysiadł troll i pokrzykuje "jesteś do dupy". Tym krzyżem jest życie, a tym trollem społeczeństwo, które uważa, że takie negatywne porównywanie zmotywuje do czegokolwiek, poza pocałowaniem dna egzystencji od drugiej strony?

Weź się lepiej do roboty

No jasne. Twoje mięśnie straciły zasilanie, w miejscu splotu słonecznego zagnieździł ci się Dementor, w twojej głowie wiruje karuzela z Mrocznymi Madonnami, które pomrukują w kółko "to nie ma sensu", "poddaj się", "do niczego nie dojdziesz", "nie masz siły", " chcesz umrzeć", więc nie ma nic prostszego, jak po prostu wziąć się do roboty, prawda?

Jest jeszcze milion banalnych formułek, które ochoczo rzucają ci w twarz ludzie, którzy zwyczajnie nie rozumieją tego, że depresja to nie poranny foch, że niektórzy potrzebują czegoś więcej niż ponadprzeciętnej motywacji (na przykład wsparcia Inhibitorów Zwrotnych Serotoniny, które po prostu nie pozwolą ulatniać się tej małej, zdradliwej dziwce odpowiedzialnej także za chęć do życia). Większość tych formułek sprawia, że ludzie z depresją czują się jeszcze bardziej wyobcowani (a to nie poprawia nastroju), sami ze swoimi problemami (motywujące w cholerę, nie ma co!) i jeszcze bardziej beznadziejni (no, bo przecież próbują się ogarnąć, ale to na nic, rozpacz wciąż podcina im kolana i każe się czołgać).

Co zatem mówić? Może nie tyle "rozumiem cię". Przecież to frazes, ja to wiem i ty to wiesz. Z depresją, czy bez niej - tak naprawdę nigdy nie rozumiemy się nawzajem w stu procentach, bo ludzie są bardziej złożeni, niż zakłada to prosta kalkulacja i kolorowy schemat osobowościowy Junga.

Nie wypominaj, nie oceniaj, bądź obok, jeśli naprawdę chcesz wspierać kogoś z depresją, powiedz to szczerze. Jeśli nie umiesz pomóc, ale dobrze życzysz i trzymasz kciuki - powiedz, zapytaj. Czasem osoba chora na depresję powie ci "spierdalaj", a czasem okaże się, że wręcz przeciwnie. Nie chodzi o to, by z ludźmi w depresji obchodzić się jak z jajkiem (gotować przez pięć minut, a potem rozłupać skorupkę? Ewentualnie: najpierw rozłupać skorupkę, potem oddzielić białko od żółtka, z białka ubić pianę z cukrem, a żółtko połączyć z octem i sodą oczyszczoną; następnie dodać mąkę, wymieszać i wstawić do piekarnika na 45 minut?). Jeśli zależy wam w jakikolwiek sposób na tej osobie, po prostu nie szafujcie frazesami. To nie prowadzi do niczego dobrego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.