M jak Mobbing: uciekaj, zanim będzie za późno!

Jesteś śmieciem, beztalenciem, jesteś na skinienie ręki, w dzień, w nocy i w dniu wyjazdu wakacyjnego. Jesteś ofiarą. O mobbingu, zwłaszcza w białych rękawiczkach, takim, który zostawia tylko psychiczne rany - jest coraz głośniej. I bardzo dobrze!

Praca marzeń - mówią, bo płacą ci za uważne czytanie kolorowych gazet, codzienne przeglądanie serwisów plotkarskich, śledzenie wszystkich programów śniadaniowych i seriali, spotykanie się ze znanymi aktorami, chadzanie na bankiety i plotkowanie, a właściwie - wyciąganie informacji. Potem pozostaje to jeszcze sprytnie ubrać w słowa. Czasami możesz spotkać się z kimś wyjątkowym na dłuższą rozmowę. Może nawet umawiacie się w jakiejś ekskluzywnej knajpie. Często dostajesz drobne podarunki - a to jakaś firma podeśle ci książkę znanej celebrytki, o tym jak żyć, jak jeść, jak czerpać radość z bycia pięknym, młodym i bogatym. Jeszcze częściej jednak dostajesz po dupie.

Kat na obcasach

Twoja szefowa nieustanie zarzuca ci, że jesteś nic niewartym śmieciem. O twoich kolegach i koleżankach z pokoju też nie ma najlepszego zdania - to nieudacznicy, są zbyt leniwi i mało lotni. Pewnie też nie omieszka im tego powtarzać, najlepiej codziennie. Pracujesz w luksusowym czasopiśmie, takim, które zawiera luksusowe teksty i luksusowe sesje zdjęciowe pełne luksusowych celebrytów. Nawet jak piszesz o zdradzie znanego prezentera, to w taki sposób, no wiesz, bardziej de luxe . A twoja przełożona w sposób równie wyrafinowany... dopieprza ci tak, by nie było śladów. Nie ma SMSów z podtekstem, są zwykłe rozmowy telefoniczne, których przecież nie nagrywasz. Są ciosy poniżej pasa zadawane w aksamitnych rękawiczkach. Planujesz od roku urlop z dziećmi? Mówiłaś jej o tym już wiele miesięcy temu? Och, to nic takiego! Ona na dzień przed wylotem zatrzyma cię w robocie, bo przecież nie dała zgody na wyjazd, o co chodzi? Na twoje miejsce jest stu chętnych! Chcesz wyjść z pracy? Po co? Do rodziny? Och, ona tez kiedyś miała rodzinę. Wszyscy KIEDYŚ ją mieli.

Słowo "mobbing" robi właśnie zawrotną karierę. Po serii skandalizujących tekstów w tygodniku "Wprost" ludzie zaczynają się otwierać, choć to trudne - i to z kilku powodów. Po pierwsze mobbing to wciąż nowe słowo. Problem sam w sobie jest znacznie starszy. Każdy tyran miał swoje sposoby na gnębienie podwładnych. Każda osoba o psychopatycznych skłonnościach otrzymująca choćby namiastkę władzy - nie omieszkała się napawać swoimi możliwościami. Ofiary mobbingu opowiadające o swoich doświadczeniach często są oskarżane. W przypadku wykorzystywania seksualnego - o zbytnie wyuzdanie, ponętność, prowokację, a może zwykłą żądzę dojścia do sukcesu "przez łóżko", lub chęć zniszczenia "wartościowego" człowieka "okrutnymi pomówieniami". A ofiary przemocy psychicznej? "Och dlaczego nie uciekliście? Dlaczego nie poszliście z tym do przełożonych? A właściwie w czym problem, PRZECIEŻ TO TYLKO SŁOWA" .Najczęściej są to słowa przeciw słowom.

Zatkaj uszy i myśl o pensji

Przemoc psychiczną w pracy bagatelizuje się. Ktoś, kto nigdy nie doświadczył mobbingu nie ma pojęcia jak trudna jest sytuacja ofiary. O tym, jak to jest można się przekonać czytając choćby relacje zebrane przez Kasię Troszczyńską w tekście o kobietach doświadczających przemocy psychicznej w pracy . Mobbing w środowisku dziennikarskim może zaskakiwać. Zwłaszcza psychiczna przemoc, poniżanie, upadlanie, trzymanie w pogotowiu, wymaganie dwudziestoczterogodzinnej dyspozycyjności, bezgraniczne poświęcenie nie dla sprawy - dla przełożonego. Jak to? Przecież to takie poważne tytuły, górna półka prasy kobiecej, duża stacja telewizyjna? Dziennikarze i dziennikarki - ofiarami? A tacy wyszczekani, tacy elokwentni, rozsądni, po dobrych studiach, ze świetnym dorobkiem - jak mogą dawać sobą tak pomiatać?

Jak? To proste. Wystarczy znaleźć dobrze płatną pracę w zawodzie, mieć liczne zobowiązania w postaci kredytu, dzieci, problemów zdrowotnych, mieć dobre pióro i cholernego pecha do przełożonych. W przypadku przemocy seksualnej łatwo zauważyć, że pewne zachowania są nie w porządku. Jeśli ktoś proponuje ci nocną schadzkę w pokoju, albo zauważa, że masz ekstra cycki i zaczyna je macać - a jest twoim szefem -  przykro mi, przekracza swoje uprawnienia. Nie ma do tego prawa. Jeśli jednak przełożony, lub przełożona bierze cię do drugiego pokoju, codziennie, w środku dnia i nawija ci, jak bardzo sobie nie radzisz, jak nic nie warta jest twoja robota; albo jeśli twój szef lub szefowa zamyka cię w pokoju z kolegami i koleżankami i trzyma tam do późnych godzin nocnych bo żąda tematu i nie obchodzi go ani to, że macie rodzinę, jesteście zmęczeni, głodni i niczego w tym pokoju nie wymyślicie... Cóż, trudno wyczuć moment, w którym coś jest nie w porządku.

Sprowadzanie podwładnego do roli nic niewartego śmiecia nie poprawia jego kreatywności. fot. DAWID CHALIMONIUK/AGSprowadzanie podwładnego do roli nic niewartego śmiecia nie poprawia jego kreatywności. fot. DAWID CHALIMONIUK/AG Sprowadzanie podwładnego do roli nic niewartego śmiecia nie poprawia jego kreatywności. fot. DAWID CHALIMONIUK/ Agencja Wyborcza.pl Sprowadzanie podwładnego do roli nic niewartego śmiecia nie poprawia jego kreatywności. fot. DAWID CHALIMONIUK/AG

Sytuacja kilku znajomych dziennikarzy i dziennikarek, którzy wpakowali się w mobbingowe bagno uzależnienia od pracy, w której przełożeni niszczyli ich psychicznie, pracy, której przecież nie rzucą, bo skoro są tacy słabi, a na ich miejsce jest stu chętnych, to pewnie nie znajdą nic lepszego, a za coś żyć jednak trzeba - pokazała dobitnie, jakim piekłem jest mobbing. Część osób po takich doświadczeniach potrzebuje wsparcia psychiatry, leczenia antydepresantami i długotrwałej terapii. Wyłącznie po to, by choćby wyjść z domu na spacer i uwierzyć, że wolno cieszyć się życiem, zajmować rodziną, robić sobie kilka dni wolnego. Część osób jednak orientuje się wystarczająco wcześnie, by powiedzieć NIE .

Im więcej czasu człowiek spędza w towarzystwie toksycznego przełożonego, tym bardziej jest skłonny uwierzyć w swą marną wartość i w to, że poza tą jedną jedyną firmą nie ma żadnej innej. Nic, pustynia. Jest życie poza taką pracą. Ono istnieje. Przykłady ludzi, który postawili się swoim toksycznym szefom jasno tego dowodzą. Fajnie, ładnie, ale...

Jak się wyrwać?

Wbrew pozorom odejście jest najprostsze. Jestem taka beznadziejna? Jestem słabym pracownikiem? Nie mogę wyjechać na urlop o który wnioskowałem już pół roku temu? Przykro mi, żeby nie obciążać firmy - odchodzę. W środku zebrania, w środku codziennego ochrzanu, w środku dnia. To, co potem - owszem, jest trudne. Trzeba znaleźć nową pracę, trzeba czasem pogodzić się z tym, że zacznie się zarabiać mniej - bywa. Bywa, że trzeba jeść bułkę z dżemem z domowych zapasów na trzy posiłki dziennie. Kto doświadczył mobbingu, ale wyrwał się z tego powie wam to samo, co już kiedyś usłyszeliście, jako dzieci "lepszy na wolności kąsek byle jaki..." . Praca w miejscu, w którym jesteś traktowany jak śmieć, w którym przełożeni robią personalne wycieczki i nieustannie krytykują cię, zamiast konstruktywnie oceniać to, co robisz nie jest warta tych pieniędzy, które zarabiasz. Praca, w której, jak bohaterki tekstu Kasi, musisz poświęcić wszystko - rodzinę, swój czas wolny, pasje - by spełniać absurdalne zachcianki przełożonych przez całą dobę, jest znacznie gorsza niż najbardziej wycieńczająca praca fizyczna.

Toksyczni przełożeni czują się bezkarni. Zwłaszcza ci, którzy wymierzają przeciw podwładnym arsenał pełen broni psychologicznej. Nie ma siniaków, nie ma zdjęć i obdukcji biegłego, nie ma nagrań. Są wymioty i mdłości w toalecie, , łzy po powrocie do domu, stres prowadzący do omdleń, wypadania włosów, kruszenia się zębów, są problemy dzieci w szkole, są obrażeni partnerzy. Żadna praca nie jest tego warta.

Depresja - 'przyjaciółka' tych, którzy zbyt długo znosili przemoc psychiczną w pracy. fot. WOJCIECH SURDZIEL/AGDepresja - "przyjaciółka" tych, którzy zbyt długo znosili przemoc psychiczną w pracy. fot. WOJCIECH SURDZIEL/AG Depresja - "przyjaciółka" tych, którzy zbyt długo znosili przemoc psychiczną w pracy. fot. WOJCIECH SURDZIEL/ Agencja Wyborcza.pl Depresja - "przyjaciółka" tych, którzy zbyt długo znosili przemoc psychiczną w pracy. fot. WOJCIECH SURDZIEL/AG

Toksyczni przełożeni nie powinni czuć się bezkarni. Odejście z pracy to pierwszy krok. Często po pierwszej osobie uciekają następni. "Dzięki, udowodniłaś nam, że jest życie poza tą firmą" . Co jeszcze można zrobić? Działać w sądzie - o tym, jak się przygotować, jak udowodnić, że padło się ofiara mobbingu - można przeczytać choćby tutaj . Wiem, że czasem trudno jest znaleźć siłę na to, by podjąć drastyczne kroki, ale odejście z pracy, w której jest się mobbowanym, życie PO mobbingu jest znacznie łatwiejsze niż trwanie w toksycznej relacji zawodowej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.