- Od zawsze interesowałem się robotyką, lubiłem oglądać gwiazdy i zbierać wszelkie informacje o kosmosie. Fascynowała mnie technologia kosmiczna - wyjaśnia Adam Kita . Ma 15 lat i kiedy nie siedzi w szkole, bierze udział w pokazach i projektach z obszaru robotyki i automatyki. Wolny czas poświęca na wymyślanie, projektowanie i tworzenie robotów. Od pewnego czasu jest też współpracownikiem Centrum Badań Kosmicznych . Trafił tam, bo jego kolega, rok starszy Mateusz Zaremba potrzebował wsparcia przy budowie pewnej wyjątkowej makiety.
Wszystko zaczęło się od Lema
- Czytałem gazetę naukową i trafiłem na informację o I i II polskim satelicie naukowym, czyli o Lemie i Heweliuszu. Projekt nosił tytuł BRITE-PL. Znalazłem adres e-mailowy do managera projektu, Tomasza Zawistowskiego, i po prostu napisałem - mówi Mateusz. Od tego "po prostu napisałem" płynnie przeszedł do równie oczywistego "zacząłem współpracę" i "wykonałem pierwsze zlecenie".
Pierwszym zadaniem zaś, jakie nastolatek przygotował dla Centrum Badań Kosmicznych, była makieta wspomnianego satelity Lem , która dziś znajduje się w budynku ONZ w Wiedniu. Mnie imponuje ta skromność i prostota Mateusza. Jak na szesnastolatka ma całkiem imponujący dorobek - współpracuje z Centrum Nauki Kopernik , które reprezentuje w trzyletnim europejskim projekcie Knowledge Incubation in Innovation and Creation for Science . Sam o sobie mówi, że jest majsterkowiczem, projektantem, myślicielem i żeglarzem. Od niedawna zaś Mateusz i Adam stali się prawdziwymi badaczami przestrzeni kosmicznej i pierwszymi, którzy postanowili uwiecznić obraz przestrzeni kosmicznej w trzech wymiarach na filmie o jakości HD.
Jak przyznają w rozmowie ze mną - zrobili to, bo mogli . Najpierw dostrzegli lukę - nikt wcześniej tego nie zrobił, a przecież to nie może być trudne. Technologia pozwalająca na zrobienie filmów w 3D i HD nie jest tak droga, jak można by podejrzewać. Chłopcom wystarczyły trzy kamery GoPro zamknięte w kapsule i jedna umieszczona na zewnątrz. Mieli tez pomysł na projekt samej kapsuły - lekkiego, a jednocześnie wytrzymałego pojemnika, w którym można umieścić zarówno kamery, jak i synchronizator 3D. A balon? Stał się naturalnym wyborem.
- Mieszkam w balonowym mieście, gdzie ślady baloniarstwa wciąż są żywe - przyznaje Adam i wyjaśnia, że w jego rodzinnym Legionowie niegdyś działała fabryka balonów. - Dawno temu stacjonowały tu wojska balonowe, odbywały się zawody lotów na ogrzane powietrze, wciąż działa jednostka IMGW wysyłająca codziennie balony do celów badania pogody, czasem można je zaobserwować gdy szybko znikają w przestworzach W Legionowie mieszka wnuk Władysława Pomaskiego,zdobywcy pucharu Gordon Bennetta z 1934 roku. Podczas powrotu z jednej z wizyt w Centrum Badań Kosmicznych stwierdziliśmy z Mateuszem, że wyślemy balon, bo to jesteśmy w stanie zrobić sami.
Mateusz i AdamZrzutka na balon
Nie wszystko, co było potrzebne do zrealizowania misji, młodzi naukowcy mieli w zasięgu swoich możliwości. Gdy Balonowa Misja Kosmiczna była jeszcze tylko planem na papierze, chłopcy mieli już gotowy projekt kapsuły i jej model w skali 1:3, zapas helu potrzebny do zrealizowania misji, balon i spadochron do testów, projekt poduszki powietrznej (bo przecież ich misja musiała zakończyć się przede wszystkim powrotem na Ziemię i miękkim lądowaniem) i pomysł na to, jak wykorzystać nowe technologie. Brakowało całej reszty - kamer, kart pamięci, synchronizatora do nagrywania w 3D, dużego balonu, urządzeń do namierzania kapsuły, materiałów do jej budowy i paliwa, które chłopcy zamierzali wykorzystać podczas poszukiwań kapsuły po powrocie na Ziemię.
Tak powstał plan, by fundusze na brakujące przedmioty zebrać dzięki platformie crowdfundingwej. Mecenasi projektu na Wspieram.To mogli wybierać między prostymi podziękowaniami i możliwością chwilowej obecności (w formie nazwiska na wydruku) w przestrzeni kosmicznej, koszulką albo krawatem z logo misji, fragmentem balonu, kapsułą, wreszcie umieszczeniem swojego logotypu na kapsule. Chłopakom udało się zebrać 124% z zakładanej sumy 4500 zł. Ich balonowa misja zyskawszy nowe imię Fokus One mogła pomyślnie wystartować pod koniec października, a sami nastolatkowie zyskali poczucie, że nie są osamotnieni w swoich wielkich planach i marzeniach o rozwoju nauki i badań kosmicznych.
Praktycznie każdy nas wspierał, oczywiście nie było łatwo, ale to wiedzieliśmy już na początku. Nieoceniony okazał się polski Kickstarter - Wspieram.To, media społecznościowe, osoby z CBK, BRITE-PL i Copernicus Project. Mile mnie zaskoczył odzew w internecie, gdy krótkofalowcy z Gliwic podesłali zapasowy system namierzania do kolegów z Warszawy, aby Ci mogli nas wesprzeć w trakcie misji. Sami nie mamy uprawnień krótkofalarskich, a polskie prawo nie zezwala na korzystanie z takich urządzeń nadawczych bez tych uprawnień. Pomogli sponsorzy, którzy nas wsparli finansowo oraz trzymali za nas kciuki, no i oczywiście wspierali nas rodzice. - wylicza rozentuzjazmowany Adam. Mateusz dodaje, że przy okazji dowiedzieli się tez wielu rzeczy związanych z nauka techniką i praktyką prowadzenia badań kosmicznych. No i poczuli, że pomaganie innym to niesamowita frajda.
Jeden z listów wysłanych w kosmos w misji Fokus OneLepszy niż Voyager
Ich Balonowa Misja Kosmiczna pozwoliła też na spełnienie marzeń kilku innym dzieciakom. Zanim Fokus One po testach i przygotowaniach wyruszył w przestrzeń, zorganizowano akcję "List do kosmitów " - każde dziecko mogło napisać albo narysować własną wiadomość dla pozaziemskich cywilizacji. Może nie były tak złożone, jak informacje zapisane na pozłacanej płycie dołączonej do obydwu sond Voyager, ale za to sprawiły mnóstwo radości i dały poczucie trudnej do porównania z czymkolwiek innym satysfakcji - nie tylko organizatorom misji, ale też i młodym autorom pozdrowień. Najmilszym elementem tej misji był zaś podarunek dla pewnego ciężko chorego nastolatka, który zamarzył sobie, by mieć kawałek kosmosu na własność .
Mateusz przyznaje, że od początku chciał, aby ten projekt komuś pomagał. - Zaczęliśmy więc szukać osób, które mają marzenia związane z kosmosem. Tak trafiliśmy na chorego Daniela - mówi. Adam dodaje, że o marzeniach Daniela dowiedział się jeszcze w podstawówce. - W naszej szkole była akcja charytatywna z udziałem modelarzy z całej Polski. Stąd pamiętałem o jego zainteresowaniach lataniem i przestrzenią. Oprócz maskotki wysłaliśmy kilka gadżetów, które będą licytowane na aukcjach charytatywnych dla innych potrzebujących .
Ciężka próba
Jak w każdej opowieści, także i w historii misji Fokus One pojawiły się pewne trudności. Adam (niechętnie) przyznaje, że niemal każdy moment był trudny. Stres pojawiał się podczas zbiórki, gdy przez kilka dni niewiele się działo i nic nie zwiastowało sukcesu akcji. Później spaliła się cała elektronika i trzeba było zaczynać od początku. Mateusz zaś dodaje, że dla niego najtrudniejszy był już sam lot. - Wtedy właśnie naszły mnie wątpliwości czy wszystko działa? Czy o wszystkim pamiętaliśmy?
Kapsuła misji Fokus One po powrocie na ZiemięWygląda na to, że zadziałało wszystko. Nawet Prawa Murphy'ego - po ukończonym locie kapsuła wpadła do rzeki i trzeba było zorganizować pościg zakończony zimną kąpielą i odkryciem, że kamery zostały bardzo skutecznie utopione. Na szczęście karty pamięci zadziałały. Teraz pojawia się nowa trudność. Chłopcy chcą jak najwięcej rzeczy zrobić sami - obecnie własnymi siłami montują materiały. - Mamy trochę problemów z oprogramowaniem do obróbki, ponieważ podczas próbek na małych fragmentach filmów wszystko było OK, jednak dłuży materiał w 3D full HD je przerósł. To opóźnia całość prac, ponadto chodzimy jeszcze do szkoły, która jest głównym celem, co prawda nie tak fascynującym jak nasze misje, ale niezbędnym - kwituje Adam. Film - mamy nadzieję - niebawem będzie gotowy. Póki co można już oglądać fragment nagrania z zewnętrznej kamery.
Na tym filmie widać, jak daleko wybył Fokus One. Ten widok rozpala wyobraźnię i apetyt na więcej. Dlatego chłopcy nie zamierzają się zatrzymywać ani na chwilę na tym jednym, małym kroku. - Ja będę chciał zrobić uprawnienia krótkofalarskie, zbudować własny system namierzania. Liczę na to, że wyślemy kolejną misję, która zbliży się rekordów wysokości oraz, oczywiście, nagra tam materiał. Ważne jest nie tylko tam być, ale także widzieć. Wiosną rozpoczyna się także nowy sezon zawodów z robotyki, w których będę brał udział, to miejsce gdzie mogę poznać kolejne osoby o podobnych zainteresowaniach . Mateusz dodaje krótko i konkretnie, że w planach jest kontynuacja projektu. "Na pewno to jeszcze nie koniec! ". Ja też na to liczę, to, czego już dokonali wygląda jak dobry prolog do jakiejś większej historii.
Nie przegap najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj Kobieta.gazeta.pl naGOOGLE NEWS