Jak zacząć i czym skończyć dzień? Rytuały: porządkują, uspokajają, motywują

Czy usypianie niemowlaka może być rytuałem? A jogging przed snem, kibicowanie ulubionej drużynie, celebrowanie urodzin zmarłego męża albo obchodzenie rocznicy wydarzenia historycznego? Co pozostaje jeszcze nawykiem, a co już nabiera charakteru rytualnego? Do czego w ogóle są nam potrzebne te wszystkie czynności?

Wstajesz rano i z półprzymkniętymi powiekami człapiesz do kuchni. Zaparzasz sobie zieloną herbatę. Siadasz na blacie kuchennym i przytomniejesz z wolna, patrząc na życie toczące się za oknem. Inna wersja: zwlekasz się z łóżka i zabierając ze sobą telefon, kroczysz między snem a jawą w stronę toalety. Zamykasz za sobą drzwi i siedzisz. Bardziej po to, by w izolacji od świata najbliższego przez chwilę w spokoju zainteresować się tym, co wydarzyło się w świecie nieco dalszym. Albo wstajesz jeszcze z posmakiem dnia poprzedniego i zagryzasz czarną kawę papierosem słuchając porannej audycji w ulubionej rozgłośni radiowej, bo kto ci zabroni? To jest twój dom i twój początek dnia. Gdyby wszystko zaczęło się inaczej, świat by nie runął w posadach. Jeśli jednak przykładowo ominie cię twój ulubiony poranny zestaw ćwiczeń masz poczucie dyskomfortu. Jakiś mały troll w sercu krzyczy, że tak się nie godzi, a ten dzień będzie spisany na straty. Tak to już jest z rytuałami.

Rytuały to zbiór specyficznych zachowań, gestów i słów o symbolicznym znaczeniu, wykonywanych w konkretnym celu, choć mających też znaczenie pozaracjonalne. Z czasem słowo "rytuał" przeniknęło do kultury masowej, jego znaczenie się rozszerzyło, a pierwotny sens zaczął umykać. Tak, jakby od początku było jasne czym są rytuały... Wiecie, że właściwie każda z nauk podejmujących się badania tych zachowań ludzkich nieco inaczej je definiuje?

Rytualny taniec Dogonów z Mali. fot. Gina Gleeson

Kilka ciekawych rzeczy o tym, co dziś może być rytuałem, a co - wbrew obiegowej nazwie - jeszcze nim nie jest, powiedzianych zostało w wywiadzie Grażyny Lubińskiej z psychoterapeutką Ewą Alicją Wojciechowską w najnowszych Wysokich Obcasach Extra . Zaczyna się od wspomnianej kawy, że czym innym jest wypicie jej w biegu, a czym innym konsumpcja z namaszczeniem. Właściwą rozmowę jednak rozpoczyna pytanie odwołujące się do wieczornych rytuałów, jakie świeżo upieczeni rodzice mają wprowadzić w celu wyrobienia w dziecku odruchu zasypiania. Kto ma dzieci, ten pewnie słyszał już milion razy o tej całej ceremonii - zwolnienie tempa aktywności, sprzątanie pokoiku, wyciszająca muzyka, kąpiel, puszczanie tej samej płyty. Ten sam zestaw słów zaklinających rzeczywistość, przywoływanie kolorowych snów , całowanie w czoło...

To, co serwujemy dzieciom, to raczej ustalony rytm dnia, potocznie tylko zwany rytuałami. Utarło się rytuałem nazywać nawyk, zwyczaj robienia czegoś. I rzeczywiście, powtarzalność jest cechą rytuału. Jednak, żeby nawyk stał się rytuałem, musi mieć szczególne znaczenie symboliczne i ładunek emocjonalny

- mówi w wywiadzie Wojciechowska. Skoro ważne są emocje i symbole, co jeszcze może stać się rytuałem? Rozmówczyni Grażyny Lubińskiej tłumaczy, że niejedzenie w poście jest rytuałem, ale dieta - już nie. A bieganie? Zależy od tej wartości dodanej . Bieg wieczorem. Dla zdrowia, dla kondycji, dla wyraźnego oddzielenia czasu pracy, działania, spotykania się od czasu nocy, relaksu, wyciszenia. Święty moment. Msza Święta w niedzielę. Dla siebie, by oczyścić dusze z trosk, by spotkać się z Bogiem uroczyście, we wspólnocie, by zamknąć poprzedni tydzień i symbolicznie rozpocząć nowy. Nowy Rok, baby shower, wieczór panieński, impreza rozwodowa, rocznica ślubu, rocznica wybuchu powstania, rocznica pierwszego pocałunku, rocznica śmierci, albo urodziny zmarłego.

Ostatnio z grupą przyjaciół uczestniczyliśmy w urodzinach kolegi, Wacka, który zmarł w zeszłym roku. Wdowa wciąż nie może oswoić sobie śmierci męża. Spotkaliśmy się więc nad grobem, by powspominać go na wesoło. Przynieśliśmy szampana, ciasteczka i zdjęcia (...). Choć zdarzyło się to po raz pierwszy, wydawało się, że robimy tak od wielu lat. Wdowa przeżywała pozytywne emocje. To dobry przykład na to, że z różnych stron może przyjść przykład stworzenia rytuału, w którym chcielibyśmy brać udział i który może nas wzmocnić. I dowód na to, że wiele zależy od naszej inwencji i wrażliwości

- opowiada Wojciechowska. Choć same rytuały ściśle związane są z kształtowaniem się i wyodrębnianiem kultur, to zasiana w Oświeceniu ciekawość świata podsycona żarem odkryć naukowych, technicznych i szeregiem czynników wpływających na coraz dynamiczniejszą globalną ekspansję kultury zachodu sprawiła, że w XIX wieku przybyło nam badaczy i myślicieli, których teorie, obserwacje i wnioski dotyczące rytuałów przywoływane są do dziś. Wątek rytuałów obecny jest u Durkheima , który interpretował go - wybaczcie za te skróty i powierzchowność - jako emocjonalne spotkanie, przejście, działanie, które prowadzi ku odnowie, wzmacnia też więzi społeczne. Jeden z moich ulubieńców z młodości Claude Lévi-Strauss ciąży ku mało radosnej interpretacji rytuału jako przejawu lęku. Owszem, rytuały u Claude`a też mają funkcję porządkującą, utrwalającą, pozwalają na kontynuację, ale dlatego, że przytłacza nas nadmiar doświadczeń .

Inni myśliciele, etnologowie, psychologowie, socjologowie zajmowali się różnymi wycinkami tego zagadnienia. Przepraszam, to jednak niestosowny suchar w kontekście badania przez dwudziestowiecznych już socjologów i antropologów zagadnienia rytuałów przejścia, ran rytualnych i przemocy symbolicznej. To mroczne rejony, przyznacie? Freud podążył dalej, bo czemu nie? Zauważył, że u ludzi chorych psychicznie pozornie niegroźne rytuały są objawem nerwicy lękowej. To, co osoby względnie zdrowe psychicznie może tylko lekko zaniepokoić, wywołać dyskomfort albo nieco zirytować (ominięcie porannej kawy? nieumycie rąk trzy razy lewej, a cztery razy prawej?) u chorych na nerwicę natręctw potrafi wywołać poważne załamanie nerwowe. Porzućmy jednak mroczne rewiry, pomyślmy o czymś miłym: las, łąka, wieś spokojna...

A skoro tak, to Oskar Kolberg . Niestrudzony etnograf, kolekcjoner pieśni i melodii ludowych, człowiek, który utrwalił i ocalił od zapomnienia wiele elementów związanych z kulturą wiejską, a w jego dziele życia zatytułowanym wymownie: " Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce " . Cóż znaleźć można też sporo o rytuałach mieszkańców terenów wiejskich nie tylko ze wszystkich regionów Polski, ale i Wołynia, Rusi Karpackiej, Litwy oraz Białorusi. Rytuałami ludów bardziej egzotycznych zajmowali się też inni nasi rodacy. O słynnym dzięki " Życiu seksualnym dzikich" Malinowskim słyszał już chyba każdy, prawda? Mamy jednak całkiem sympatyczne grono polskich podróżników (nieco z przymusu, często bowiem byli to wygnańcy) którzy w czasie swych eskapad do Korei (Sieroszewski ), albo Oceanii (Kubary ) zadziwiali się i utrwalali opisy obyczajów miejscowej ludności. Zauważali też jak dawne kultury niszczone są przez postęp.

Postęp niesie ze sobą oczywiście wytwarzanie nowych rytuałów. Mogą być nimi święta świeckie - urodziny ważnych postaci (a wiecie, że właśnie celebrujemy Rok Kolberga?) lub koncerty. O rytualnym charakterze występu muzycznego pisał Jean-Marie Seca zwracając uwagę zarówno na zachowanie publiczności, artysty, przebieg koncertu, jak też samo otoczenie- elementy takie jak scena itp. Rytualny charakter mogą mieć mecze piłki nożnej. Za każdym razem kiedy to słyszę, przed oczami stają mi sceny z nakręconego przez Emira Kusturicę filmu dokumentalnego o Maradonie. Nie te, w których poznajemy bliżej legendarnego bohatera, ale te fragmenty świadczące o kulcie, jakim piłka nożna i sama postać Diego darzona jest w Argentynie.

 

Choć nie jestem szalikowcem żadnego klubu piłkarskiego, zaczynam zgrzytać zębami w momencie, w którym Ewa Alicja Wojciechowska mówi tak:

Ci, którzy rytualizują piłkę nożną, to często ludzie, którzy nie potrafią stworzyć własnych rytuałów, a odrzucili te wpajane im przez szkołę, czy rodzinę. Swoje zaangażowanie podkreślają strojem - koszulkami czy szalikami - klubowymi piosenkami oraz okrzykami. Czasem z zewnątrz wygląda to tak, jakby kibice byli w zbiorowym transie. Wprowadzają się w ten stan, by zapomnieć o własnych kłopotach.

Nie wiem, czy w tej sytuacji nie można pod te sytuacje podciągnąć też innych zbiorowych rytuałów. Nie do końca podoba mi się to interpretowanie rytualizacji piłki nożnej wynikające z niemożności stworzenia własnych rytuałów. Serio? A Wy? Macie swoje rytuały, czy uczestniczycie w cudzych? Zapytam też, nieco przewrotnie - jak zachowujecie zdrowy rozsądek, wykonując zwyczajowy zestaw czynności magicznych?

Więcej o:
Copyright © Agora SA