Domofobia: wielka ucieczka przed nudą

Domofobia? Raczej obawa o to co skończy się wcześniej: moja energia, czy wytrzymałość materiałów, z których wykonano nasz blok. Dlatego biorę dzieci pod pachę i uciekam z domu na cały dzień.

"Podziwiam, że Tobie się tak chce w dni wolne biegać z dzieciakami, wiesz, muzeum, rower, basen, wycieczka, ja to sobie lubię siąść w domu i odsapnąć" - powiedziała mi znajoma. Skwitowałabym to jakimś ironicznym komentarzem o tym, że ludzie posiadający więcej niż jedno dziecko odsapują w biegu, ale ona sama ma dwójkę dzieciaków. O co więc chodzi? O to, że moje nie znoszą siedzenia w miejscu.

Objazdowy dom kultury

W roku szkolnym w ciągu tygodnia syn wracał ze szkoły po obiedzie i już zdążył się nacieszyć budowaniem z klocków, konstruowaniem torów, malowaniem różnych przedziwnych map oraz planów rzeczywistych i nieistniejących miast. Córka ostatnio zaś weszła w fazę testowania tego jak daleko może się posunąć w swoich wybrykach. Czy zdąży wspiąć się na szafę niezauważona, czy ktoś odnotuje fakt, że jeden kolcek lego wyrzuciła do śmieci a drugi połknęła? O nie, została złapana jeszcze przed wcieleniem tego planu w życie. Czas na rozpacz. No bo przecież robienie zwykłych rzeczy jest za nudne.

Nasze weekendy więc, niezależnie czy mróz, czy deszcz, upał czy zawierucha, wyglądają dosyć podobnie. Pierwsze wstają dzieci. Zawsze za wcześnie. Pierwsze też wygrzebują sobie z lodówki pokarm i chwała im za tę zdobycz ewolucji jaką jest samodzielne pozyskiwanie pożywienia. Cóż dalej? Powolne dochodzenie do siebie, szybka kawa i dawaj! Otwieramy nasz młodzieżowy dom kultury.

Przy dobrym wietrze udaje nam się w ciągu dwóch godzin tylko układać puzzle, malować, bawić się w budowanie torów, jeszcze raz układać puzzle, ale jakby już z mniejsza koncentracją, myć zęby, na wszelki wypadek drugi raz myć zęby, sprawdzać czy aby na pewno już pomalowaliśmy wszystkie 40 kartek, może poukładać jeszcze puzzle, a może znów kolejka, a mogę te tory mamo, ułożyć w przedpokoju, a ona mi je niszczy, a ona mi zjada puzzle, a ona mi zabrała moją kolejkę, A ON MNIE PCHNĄŁ I BOLAŁO. I jebudu.

Jest godzina wciąż poranna, a dzieciom wyczerpały się powody do wspólnej zabawy. Dzieci przypomniały sobie, że najlepszą rozrywką na świecie jest wkurzanie wszystkich, również siebie. Gdy jedno trzeba pogłaskać, drugie wywala buty z szafki, BO MOŻE. Bo nie była zamknięta na klucz, bo w naszym domu na klucz zamknięte są tylko drzwi wejściowe. Wreszcie wszystkie inne sposoby nie są wystarczająco skomplikowane dla niemal trzyletniej dziewczynki, która w chwili, gdy mama ścierała wodę po farbie, rozebrała się do naga, zabrała nocnik i postanowiła iść zrobić siusiu na korytarzu bloku. No bo czemu nie?

Mamooo, idźmy już!

Moim celem nadrzędnym w weekend jest więc jak najszybciej to wesołe towarzystwo wyprowadzić z domu. Jeśli Pan Mąż zdąży się wyspać do czasu naszego oddalenia się - idzie z nami. Wychodzę z domu, bo nie mam na tyle energii by zabawiać dzieci przez kolejnych 11 godzin, w międzyczasie szykując im potrawy i sprzątając po ich poprzednich aktywnościach. Wychodzę, bo na zewnątrz jest tyle rzeczy do zrobienia, a obiad nie dość, że ugotuje ktoś inny, to jeszcze kto inny po nim sprząta. Wychodzę, bo w domu to będzie można siedzieć po śmierci. Albo jak nie będzie już siły. Albo jak skończą się na mieście trakcje. Albo jak dzieci wyprowadzą się i pójdą smarować pomidorami, serem i tłuszczem własne ściany, kanapy i podłogi.

W co by tu wsmarować...

Ja się wcale nie boję bycia w domu, ja się boje tego, że po weekendzie nie będzie żadnego domu, tylko stajnia Augiasza. Niby dzieci same wstawiają już talerze do zmywarki i niby tez nauczyły się odnosić swoje brudy do tego kąta, który nazywamy umownie koszem na brudy. W praktyce po drodze wywloką jakiś makaron i spróbują go zjeść na sucho, a nie, jednak bleeee, wyplujmy to na podłogę, a po wszystkim umyją ręce mydłem, AAAAA MAMO! WYLAŁO SIĘ, BO ONA MNIE PCHNĘŁA, BO ON MI WYRYWAŁ. Bo jesteśmy tu już trzecią godzinę.

Więc może czas zmienić pozycję względem najbliższego południka, by uniknąć mentalnych odleżyn? Leżenie na trawie jest mniej szkodliwe...

I o to chodzi

Więcej o:
Copyright © Agora SA