Masz tańsze przedszkole, bez zajęć dodatkowych. Cieszysz się?

Za godzinę pobytu dziecka w przedszkolu płaciliście 2,60 zł? Teraz zapłacicie złotówkę. Wasze dziecko w przedszkolu miało dodatkowe zajęcia - rytmikę, angielski? Już nie będzie miało. Wszyscy zainteresowani już chyba wiedzą, o co chodzi. A jeżeli nie - dowiedzą się lada moment. I jak, serio pytam? Cieszycie się? Czy podpisując worki na kapcie (albo haftując je w muchomorki, dlaczego nie) - zgrzytacie zębami?

Koniec wakacji. Cieszysz się?Koniec wakacji. Cieszysz się? Koniec wakacji. Cieszysz się? Koniec wakacji. Cieszysz się?

No, no. Żadnego zgrzytania. Kończyć hafcik i jazda leżeć krzyżem, jeżeli nie na Wiejskiej - to pod najbliższym biurem poselskim. Zrobili nam dobrze! Wreszcie! Wiem, też byłam nieufna. Ale jak to? Chcą nam oszczędzić wydatków? Tak po prostu? Że niby mamy płacić MNIEJ za przedszkole? A gdzie ten haczyk?

Otóż naprawdę mamy płacić mniej, o całkiem wymierne złotówki mniej. A haczyk, tradycyjnie, jest w naszym oku. Albo pod paznokciem.

Wyzłośliwiam się, choć to przecież wiele hałasu o nic. Bo jasne i oczywiste jest dla mnie  - i chyba dla wszystkich - że nasz naród, ze swoją wiekową tradycją kombinowania i kluczenia - poradzi sobie i tym razem.

Będziemy czynić darowizny na rzecz przedszkola. Organizować w kotłowni tajne komplety z rytmiki i garncarstwa. Płacić pod stołem i na lewo. A może się mylę, może nie będziemy. Może karnie zastosujemy się do nowego pomysłu, który wszak ma szlachetne założenia.

Ponownie, choć na chwilę, próbuję przestać ironizować. Bo staram się zrozumieć. Ba, rozumiem, bez starania. To nie jest fajne, kiedy Eustachy wychodzi z sali w celu odbycia gimnastyki pod okiem fachowca, a Roksanka z tej samej grupy Plastelinek w tym czasie szlifuje rajstopkami parkiet i z nudów dłubie w nosku, co wprawdzie owszem, rozwija manualnie i ruchowo, ale nie o to chodziło. Albo, żeby nie koloryzować - Eustachy duka że "dog, cat and parrot ", a Roksanka za ścianą słucha w zachwycie czarodziejskiej bajki, czytanej miłym głosem przez przedszkolną ciocię, jednakże w języku nudnie ojczystym. Roksance będzie przykro, kiedy - już we wspólnej - piaskownicy Eustachy wyjedzie jej parrotem, a ona będzie mogła się zrewanżować tylko kwiatem paproci. Zróbmy więc tak, żeby Roksance przykro nie było. I żeby wszyscy byli szczęśliwi.

Nie muszę specjalnie silić się na demagogię, żeby zaznaczyć, że, mimo starań, raczej smutno będzie narzeczonej wujka Roksanki, która to narzeczona pląsała za kasę z chętnymi przedszkolakami w każdą środę i piątek. Ale co tam, dziewczyna może wynająć strych wesołego domku o przecznicę od przedszkola i pląsać dalej. Z przedszkolakami, lub z tym, kto się akurat trafi. Poleciałam tanim przykładem, naprawdę? Jaka sytuacja, takie analogie, nieprawdaż.

Dosyć tego dobrego. (Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta)Dosyć tego dobrego. (Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta) Dosyć tego dobrego. (Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.pl) Dosyć tego dobrego. (Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta)

Wiem jedno, szanse Roksanki i Eustachego nie wyrównają się przez fakt, że ich przedszkole zlikwiduje zajęcia dodatkowe. Choć niewątpliwie w budżetach rodziców obojga dzieci niższe opłaty uczynią poważną różnicę. I tu nie ironizuję.

Na zakończenie chcę Wam zacytować dość charakterystyczne w tej sytuacji słowa mojego znajomego: "Ogólnie to bym BARDZO PROSIŁ, żeby rząd mi już NIE POMAGAŁ." Nadmierna gorycz, brak zrozumienia i wdzięczności? Być może.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.