Nie jakoś dramatycznie, to prawda, nie odjęłam dzieciom od ust, nie wydarłam oszczędności sąsiadce-staruszce, po prostu w tym akurat sklepie i z takich materiałów to będzie, skromnie licząc, jakieś 40% za dużo.
Za co zapłaciłam? Za fason, mać. Za dokładnie taki, jakiego potrzebuję, prosty, kobiecy, ukrywający to i owo, podkreślający co trzeba. Za taki, który jest rzadkością, rarytasem, na który należy się rzucić i trzymać, bo na każdym rogu się tego nie znajdzie.
Że mam niszowy gust? Mam, ale nie w tym wypadku. Ta konkretna sukienka , występująca w dwóch wariantach kolorystycznych i w sporej gamie rozmiarów - zniknęła ze sklepów w ciągu kilku dni. Ze sklepem online włącznie. Kupiłam ostatnią.
Towar wyprzedany!
Z powyższych powodów nie poczekałam też na przecenę. A bezkształtne worki, w jakże twarzowych dla każdego kolorach (łosoś, mięta, kanarek) jak wisiały - tak wisiały. I jeszcze powiszą, spokojna głowa.
Ja wiem, ładnemu we wszystkim ładnie. Ładny może i kanarka i mięte i spodnie - rurki i buty z czubem i sweterek w komputerowe romby (wracają, widzieliście? Też się "cieszę"). Ale ja mam swoje lata i swoje defekty. Lubię kobiece kiecki. Cenię kobiece kiecki. Sądząc po tempie, w jakim te wyjątki znikają ze sklepów - nie jestem w moich preferencjach tak odosobniona, jak można przypuszczać na podstawie prezentowanej w tychże sklepach oferty.
Producencie, projektancie, czy kim tam jesteś człowieku, odpowiadający za to, co na wieszakach - bądź człowiekiem. I bądź rozsądny. Niech fakt, że pewne fasony są obiektem pożądania i polowania - da ci do myślenia. Czy naprawdę po każdą sukienkę uwzględniającą fakt że kobieta ma talię, biust i tyłek muszę klikać w sklepach brytyjskich, albo wręcz za oceanem?
Przecież nie chcę wiele. Nie mówię, że tylko takie i żadne inne. Dla każdego coś miłego, jednemu hello kitty na froncie, drugiemu panterka i bojówki, trzeciej bardotka i kratka vichy. Tylko nieśmiało zaznaczam, że jest nisza. Łatana mozolnie zakupami online (zawsze mogę odesłać), poszukiwaniami krawcowej, zdobyczami z podejrzanych sklepików.
Hej, krwawy kapitalisto, nie jesteś ty przypadkiem nastawiony na zarobek? Skoro wykupili ci (za naprawdę zawyżoną) cenę kieckę w tylko jednym, konkretnym fasonie - czemu nie dasz im tego fasonu więcej? Już nie mówię, za mniejszą kasę, bo jak wiadomo - nie o to chodzi, na pewno nie sprzedawcy. Ale może jak będę miała wybór - kupię więcej?
Bo jak policzyć te wszystkie kupione w ciemno na asosie, czy allegro, odesłane, zostawione w szafie ze smętnym i beznadziejnym "zwężę, skrócę, schudnę do niej, może jak się opalę, może jak będzie ciemno, może do sprzątania" to i tak mi się opłaci.
[dopisek red.nacz.: ku mojemu żalowi nie ma zdjęcia Autorki w tej miłej dla oka kiecuszce, bo poczta jeszcze nie dostarczyła. Poczto, ty wiesz co.]