Przywróćmy sobie wspólnie wiarę w ludzkość. Jest szansa!

To miał być zupełnie inny tekst i o czymś zupełnie innym. Ale znajoma wrzuciła dziś na Facebooka taki jeden film i zmieniłam zdanie. Chciałam wyszydzić cudzą opinię, a będzie o miłości ludzi do ludzi i pomaganiu innym. Choć pisanie tego tekstu nie jest łatwe. Naprawdę.

Spieszę z usprawiedliwieniami i wyjaśnieniami. Chciałam obśmiać nieco trzydziestoletniego (?) buntownika z NaTemat , ale zmieniłam zdanie - z dwóch powodów. Strasznie dużo ostatnio pisałyśmy (i wy pisałyście) o relacjach z rodzicami, zatem to nie jest dobry moment. Drugim powodem jest inny tekst tego pana, ale o tym może za chwilę. Wróćmy do filmu, który zobaczyłam dziś po raz drugi - na szczęście (?) zapomniałam o nim po jakimś czasie. Dzięki temu dziś znowu zryczałam się jak bobrzyca z depresją. Więc proszę. Chusteczki w dłoń i jedziemy.

 

Przyznaję - wzruszyłam się i przejęłam. Film doskonale skomponował mi się z naszym tematem przewodnim października. Pomaganie innym urasta bowiem ostatnio do rangi czegoś wyjątkowego. Na filmie widzimy szereg zdarzeń, które ktoś uwiecznił jako te, szczególnie zasługujące na podkreślenie i pokazanie światu. Czy jest zatem z nami aż tak źle, że czyny, które powinny być odruchowe, nie podlegające w ogóle dyskusji, nie wymagające zastanowienia, trzeba pokazywać ludziom jako coś niezwykłego? Jako "wyrafinowane akty uprzejmości podtrzymujące wiarę w ludzkość"? Jeżeli tak, to ja chyba chcę wyjechać do Nepalu i żyć jako koza.

koza...koza... Koza...

Rozpaczliwie potrzebuję potwierdzenia, że nadal jesteśmy ludźmi współczującymi i pomocnymi. Że naszego wyciągnięcia ręki do drugiego człowieka nie determinują tylko wielkie tragedie, które niejako wymuszają solidarność. Oczywiście - nie na wszystkich. Ale to właśnie doniesienia z miejsc dotkniętych naturalnymi katastrofami zwykle niosą ze sobą takie pozytywne przesłanie. Pokazują akty człowieczeństwa. Czyżby były one tak rzadkie? Nie chce w to wierzyć, choć przyznam, że codzienne obcowanie z wiadomościami z kraju i ze świata nieco podkopuje moją wiarę w ludzkość. Chciałabym wiedzieć, jak to wygląda codziennie. Czy spotkaliście się kiedyś z bezinteresownymi aktami uprzejmości? Czy doświadczyliście wsparcia od przypadkowych osób? Czy potraficie się na taki akt zdobyć? Piszcie śmiało, jest potrzeba. Pokażcie jak pomagacie, pochwalcie się - to jest ten moment, w którym można. Odzyskujmy tę wiarę w ludzkość wspólnie. Na zachętę (przygotujcie chusteczki) popatrzmy, jak z ludzkiej pomocy korzystają nasi bracia mniejsi. Chlipu.

 

Przed redaktorkami Focha postawiono także zadanie zaproponowania akcji, które można w październiku (i nie tylko) wesprzeć, żeby komuś pomóc. Nie zastanawiałam się jeszcze nad wyborem swojej, dopóki nie weszłam dziś na stronę owego blogera, którego tekst mnie nieco wkurzył kilka dni temu. I znalazłam tam artykuł o tym, jak możemy pomóc... jeżom. Ania Oka chyba już ma to zaliczone, ale może ktoś się skusi? Jeżeli chcecie dowiedzieć się, jak pomóc kolczastym ofermom - kliknijcie w obrazek. Przeniesie Was do tekstu Piotra Wesołowicza (Panie Piotrze - szacun!).

Fot. Stowarzyszenie "Nasze Jeże"

Przepraszam za chaotyczność i skrótowość tego tekstu, ale piszę go w warunkach ciężkich. W warunkach, które wystawiają na próbę całą moją tezę o życzliwości dla innych. Jestem posiadaczką sąsiada, który wierzy, iż nauczy się grać na gitarze. Szesnasty tydzień męczy piosenkę z Desperado i mam wrażenie, że nie umie jej grać coraz bardziej. Dziś wpadł na pomysł, że zakup pieca do gitary pomoże mu rozwiązać ten problem. Piszę zatem o miłości do ludzi i życzliwości, mając w głowie kilka krwawych obrazków. Ale mogę się zobowiązać do jednego - jeżeli wygram pokaźną sumę w Lotto, zafunduję mu pakiet lekcji gry na gitarze. Pięć dzielnic dalej. Tymczasem dla relaksu i odzyskania rozsądku słucham sobie pewnej filmowej przemowy, której tekst powinien znać każdy. I to z nią Was tu zostawię, czekając na komentarze, propozycje akcji i dowody na to, że nie jesteśmy straceni i że wszystko będzie dobrze. Buzi.

 

[Od Redakcji: Przypominamy, że tematem października jest POMAGAM INNYM - taka redakcyjna innowacja na Fochu. Nie pomaganie, bo pomagamy od zawsze - temat miesiąca jest innowacją. A zainspirowała nas do niego bardzo szlachetna akcja , której celem jest zebranie miliona (duża bańka!) na leczenie dzieci z poważnymi wadami serca. Z serca prosimy: weźcie w niej udział!]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.