Makabreski na niedzielny wieczór: uwielbiam dziwaczne zabawki dla dorosłych

Lubię horrory, makabreski i "preferuję mrocznego rocka", zupełnie jak niejaki Baltona. Szczęśliwie są to upodobania dość popularne (kilku znanych psychologów miałoby zapewne sporo do powiedzenia na temat mojego pokolenia) i dzięki temu mogę czerpać radość z tysięcy różnych źródeł. Dziś na tapecie lądują makabryczne cudeńka, znalezione w mrokach internetów. Uwaga - tekst zawiera lokowanie obrzydliwości.

http://amanda-louise-spayd.myshopify.com/http://amanda-louise-spayd.myshopify.com/ http://amanda-louise-spayd.myshopify.com/

Zabawki są stanowczo dla dorosłych - gdybym mogła, kupiłabym je wszystkie. Pewnie nie mogłabym wtedy dobrze spać, ale radość z ich posiadania zapewne by to zrekompensowała. Nie bez powodu niektóre z nich mają ogromną wartość kolekcjonerską, która przekłada się także na ich cenę. I dobrze, bo gdyby ceny były przystępniejsze, zamieniłabym mieszkanie w plan dziwacznego horroru. A skoro o horrorze mowa, to zacznę od zabawek, które nie tylko stały się obiektem kultu, ale wystąpiły także w uroczym filmie krótkometrażowym.

 

Za narodziny tych przedziwnych stworzeń odpowiedzialna jest Amanda Louise Spayd , osoba o uroczej powierzchowności i bardzo mrocznym sercu. Tworzone przez nią upiorne króliczki mają swoje imiona, każda ma także swoją historię i charakter. Sama Amanda przyznaje, że ciężko jej rozstać się z każdą zabawką i gdyby tylko mogła, staranniej wybierałaby domy, do których trafiają jej podopieczni. Większość swoich zębatych cudów (dla porządku dodam, że zęby są porcelanowe) Amanda sprzedaje już tylko w galeriach sztuki, choć czasem na jakieś okazy można trafić TUTAJ . Niestety - karta kredytowa wrzeszczy i ucieka.

 

Pomimo straszliwych cen, stworzonka sprzedają się na pniu - na pocieszenie dla tych, którzy ceny uznają za abstrakcyjne, wpadają czasem tańsze gadżety - karty do gry lub drobna biżuteria. Niestety nie zaspokajają głodu posiadania całej kolekcji tych dziwacznych stworzonek.

Pełne ręce roboty ma także rosyjski artysta, ukrywający się pod pseudonimem Santani . Na jego stronie w serwisie Deviantart , można zobaczyć (i zamówić) niesamowicie urocze stwory. Niewątpliwie są bardziej przytulne, niż Dust Bunnies Amandy, ale także mogą wygenerować kilka koszmarnych snów. Ceny nieco przystępniejsze, choć nadal nie są to rzeczy, które bez namysłu wrzucisz do koszyka. Dodatkowo - jak na wszystko dobre - trzeba na nie bardzo długo czekać. Nie ukrywam, że nie mam jeszcze w domu jednego z tworów Santaniego tylko dlatego, że nie mogę się zdecydować, którego kocham najbardziej.

http://santani.deviantart.com/http://santani.deviantart.com/ http://santani.deviantart.com/

Niektóre zabawki wydają z siebie wyjątkowo upiorne dźwięki - jeżeli macie ochotę posłuchać Piekielnego Chomika, to zapraszam do kliknięcia w TEN LINK , a na profilu artysty w serwisie VK.com znajdziecie jeszcze kilka innych, dość przerażających prezentacji. Dużą galerię z zabawkami Santaniego zrobili także nasi koledzy z Deseru .

http://santani.deviantart.com/http://santani.deviantart.com/ http://santani.deviantart.com/

Przypuszczam, że musieliście natknąć się kiedyś na stronę GiantMicrobes.pl , gdzie można kupić urocze wirusy, bakterie i pasożyty? Jeżeli nie, to zajrzyjcie, bo niektóre są naprawdę świetne - ja jestem dumną posiadaczką Toksycznej Pleśni. Co ważne - ceny nie przyprawiają o ból głowy i można stworzyć sobie całkiem przyjemną kolekcję.

http://www.giantmicrobes.pl/http://www.giantmicrobes.pl/ http://www.giantmicrobes.pl/

Jeżeli ten typ poczucia humoru Wam pasuje, możecie iść także (duży) krok dalej, czyli na stronę RoadKillToys.com , gdzie znaleźć można pluszaki zaprojektowane na wzór... rozjechanych zwierzaków. Malownicze, makabryczne - przepraszam delikatnych, ale mnie śmieszy. Sądząc zresztą po tym, jak szybko wyprzedają się niektóre okazy - nie tylko mnie.

http://www.roadkilltoys.com/http://www.roadkilltoys.com/ http://www.roadkilltoys.com/

Ze strony można ściągnąć też animowane tapety i obejrzeć kilka reklamowych filmów. Lojalnie uprzedzam, że ten zamieszczony poniżej nie jest przeznaczony dla osób o wrażliwych duszach - dobrze też upewnić się, że dziecko nie stoi Wam teraz za plecami . Dodam też na wszelki wypadek, że gdybym pragnęła analizy psychiatry, to udałabym się po nią do specjalisty. Nie leczcie mnie zatem przez internet, ładnie proszę.

 

Wydaje mi się, że moje ostatnie odkrycie było inspirowane działalnością Amandy Louise, bo cechą charakterystyczną Fugglersów są zęby. Na szczęście także sztuczne - wykonane z akrylu. Fugglersy kupić można w jednym z moich ulubionych sklepów internetowych, czyli Etsy.com - dokładniej, szukać należy ich w sklepiku Mrs McGettrick's Fuggler Emporium .

http://www.etsy.com/shop/cathairandteeth#http://www.etsy.com/shop/cathairandteeth# http://www.etsy.com/shop/cathairandteeth#

Nie mogę się także oprzeć, żeby nie pokazać czegoś, co makabrą nie trąci, ale redakcja Focha zakochana jest w maskotkach z tej strony. Przyznam, że marzymy o tym, aby umysły i talenty stojące za urokliwymi pluszakami z Fochatek.pl zrobiły kolekcję specjalnie dla nas - być może udamy się nawet o to błagać. Miałyśmy już nawet pomysł na maskotkę naszej Naczelnej (wszelkie skojarzenia z voodoo są całkowicie nie na miejscu!), bo sfochowane misie skradły nam serca. Jak tu nie kochać Fochatków? Niemożliwe!

http://www.fochatek.pl/http://www.fochatek.pl/ Znamy tę minę! Znamy tę minę!

Na koniec coś z prywatnej kolekcji, czyli najpaskudniejszy pluszak na świecie - kocham go zatem miłością szczerą i olbrzymią, bo choć wygląda straszliwie, to jest najlepszym pocieszaczem ever. Doskonale działa antystresowo, bo miło się go maca. Lubię macać. Niestety jest też absolutnie unikatowy i nigdzie go nie kupicie. Spokojnie - nie musicie udawać, że jesteście zawiedzione.

My PrecioussssssMy Precioussssss My Precioussssss My Precioussssss

Jeżeli ten tekst przypadnie Wam do gustu (Siostry!), z chęcią podzielę się innymi znaleziskami z nutką makabry. Jeżeli wiecie o czymś, co mogłam przeoczyć - bardzo proszę o namiary. Niniejszym oddalam się ratować resztkę weekendu i przejrzeć książeczkę "Home Taxidermy" .

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.