"Miłość", przyjaźń i muzyka

Walentynki mogą wywołać w człowieku przesyt tematyką miłości, ale ta "Miłość" jest inna - to jeden z najlepszych dokumentów o muzyce i przyjaźni. Możecie zobaczyć go jeszcze dzisiaj!

Jeśli macie torsje na myśl o Walentynkach i miłosnej popelinie - jestem z wami całym sercem. Dlatego w charakterze odtrutki i ku pokrzepieniu serc proponuję seans filmu "Miłość" Filipa Dzierżawskiego o słynnej trójmiejskiej grupie yassowej.

 

Byliśmy bandą skurwysynów, którzy napierdalali, kurwa, i nie mieli pytań. Byliśmy przyjaciółmi.

- Tak mówi Tymon Tymański o doświadczeniu, jakim była ta Miłość zarówno w sferze muzyki jak i w osobistym życiu jej członków. I choć słowa są raczej żołnierskie, to oddają porywczość, dzikość, niesubordynację i twórczą energię, którą Miłość pulsowała. Formacja stworzona przez Tymona, Mikołaja Trzaskę, Jacka Oltera, Leszka Możdżera i Macieja Sikałę była jednym z najważniejszych zespołów tzw. yassu, czyli ciekawego, zbuntowanego nurtu z pogranicza jazzu i rocka, który zaistniał w Polsce na przełomie lat 80. i 90.

O muzycznym fenomenie yassu i twórczym fermencie, jaki wywołał, można pisać wiele i niech czynią to osoby znające się na muzyce lepiej niż ja. Film Dzierżawskiego także tego zjawiska nie analizuje, skupiając się na intymnym, niezwykle intensywnym studium miłości do muzyki jako takiej i przyjaźni, która połączyła grających wspólnie muzyków. Opowiada historię kilku utalentowanych ludzi, obdarzonych rozmaitymi temperamentami barwnych postaci, które poprzez muzykę weszły ze sobą w głęboki, ale niekoniecznie zdrowy związek.

Czy byliśmy wtedy gejami? Jeśli tak, to wyparłem to skutecznie ze świadomości.

- Śmieje się Mikołaj Trzaska, ale nie jest to do końca żart, bo chłopaków łączyło dużo więcej niż koleżeństwo i wspólna muzyczna pasja. Siła łączącej ich - z braku lepszego słowa - miłości, wydaje się tym większa i tym bardziej destrukcyjna, że film opowiada nam tę historię z perspektywy rozpadu zespołu, kłótni pomiędzy poszczególnymi członkami grupy oraz tragedii jaką była samobójcza śmierć Jacka Oltera. Bo, choć muzyka Miłości jest bez wątpienia wspaniała i porywająca, to historia zespołu może się wydać przygnebiająca. Scena, w której Trzaska zarzuca kolegom zdradę ideałów oraz zdradę osobistą, zdradę przyjaźni, jest emocjonalnym punktem kulminacyjnym tego filmu.

Miłość, przyjaźń, muzyka - brzmi jak reklamowy slogan imprezy Jurka Owsiaka, ale "Miłość" to artystyczne i estetyczne antypody tej masowej zabawy. To film wysmakowany, a mimo wszystko przystępny, wciągający pulsującym rytmem muzyki, która ci dzicy, nieuczesani (to głównie Tymon) chłopcy naprawdę kochają tworzyć. I potrafią to robić. Nawet jeśli już się nie lubią.

 

Stopklatka TV, bezpłatny kanał filmowy, pokazuje "Miłość" premierowo już dziś o 18.05. Uzupełnieniem filmu będzie rozmowa z Tymonem Tymańskim w "Prywatnej historii kina" - na antenie Stopklatki TV w niedzielę 15 lutego o 12.35.

Więcej o:
Copyright © Agora SA