Matthew, mon amour - niech trwa McConaissance!

Z tęsknoty za "Detektywem" (po co komu jakieś Super Bowl?) i z rosnącego zachwytu dla talentu, urody i charyzmy Matthew O Trudnym Do Wymówienia Nazwisku (McConaughey - toż to brzmi jak maskowane kichnięciem przekleństwo) postanowiłam stworzyć tę nieco przedwczesną walentynkę. Bo kocham pana, panie Sułku. Matthew.

Kochany Matthew,

Mam już swoje lata, ale i Ty nie jesteś szczeniaczkiem . Co więcej w miarę rzadko ulegam zbiorowym histeriom na punkcie męskiej urody. Fakt: kocham Goslinga śliniłam się do wampira Erica , mam wiele ciepłych uczuć dla Toma Hiddlestona, a na widok Idrisa Elby tracę czucie w nogach, ale na przykład zupełnie ominęło mnie szaleństwo na punkcie Benedicta Cumberbatcha (kolejne nazwisko z gatunku urokliwych. Sam Benek - duży plus za gigantyczne poczucie humoru - mówi, że brzmi to "jakby ktoś pierdział w wannie" . Tak). To znaczy: owszem, doceniam talent, bardzo lubię ten niski, głęboki głos , ale reszta zasadniczo mnie nie bierze. Także sam widzisz: jestem wstrzemięźliwa w zachwytach, stoicko opanowana i obca szałom namiętności. Więc rozumiesz chyba, że uczucie do Ciebie poraziło mnie jak grom z jasnego nieba.

APAP AP AP

Było to gdzieś w dziesiątej minucie "Wilka z Wall Street" , gdy wprowadzałeś skołowanego Leo w tajniki zawodu brokera. Swoją drogą Leo też pięknie się starzeje - jako młodzieniec nie robił na mnie zgoła żadnego wrażenia, a teraz troszkę robi. No więc wprowadzałeś - scena jak marzenie, świetny tekst, świetnie przez was obu zagrana, a ja zamiast się skupić na przebiegu akcji i na napięciu między postaciami, nagle odpłynęłam w rozważania na temat koloru twoich włosów. Tak, to wtedy nabrałam podejrzenia, że w gruncie rzeczy jesteś rudy ! Och, Matthew, jak mogłeś to ukrywać, farbując się na ten banalny blond w stylu kalifornijskiego surfera? Fuj! A potem był pierwszy odcinek "Detektywa" i moje czułe serce z miejsca oszalało.

 

Wiedziałam już, że jesteś aktorem, a nie tylko ładną buźką z blond loczkiem i perfekcyjnym kaloryferem na brzuchu z filmów o głupich bździągwach typu "Powiedz tak" , czy "Jak stracić chłopaka w 10 dni", z którymi Cię - przyznaję - kojarzyłam. O tym, że pod powierzchownością złotego chłopca kryje się charyzma, po raz pierwszy pomyślałam oglądając średnio udany, ale ciekawy film "Pokusa" . Tak, Twoja postać była tam zdecydowanie najbardziej skomplikowana i warta uwagi, choć pozwoliłeś by Nicole Kidman ukradła Ci show. Ale Rusty, detektyw Rust w obu planach czasowych, obojętnie jak dziwny i miejscami odrażający sprawił, że łuski opadły mi z oczu i w pełni dostrzegłam Twój talent. Wykreować taką postać to nie byle co! Oczywiście, z partnerem takim jak wspaniały Woody Harrelson na pewno jest łatwiej [A wiedzieliście, że już po raz trzeci grają razem? Tu 10 innych ciekawych związków między panami ], ale nadal: czapki z głów!. Rusty jest pęknięty, pociągający (w późniejszej fazie już tylko piwo z puszki), pretensjonalny, przenikliwy i PIĘKNY! Jakiż on jest piękny! Och, Matthew!

HBOHBO HBO HBO

Każdy odcinek "Detektywa" jest moim małym świętem, ale wiedziona kompulsywnym pragnieniem rzuciłam się też, by nadrabiać Twoją filmografię. Obejrzałam zatem "Uciekiniera" (w porządku, ale to taka CHŁOPACKA opowieść), "Magic Mike'a" (tak, to bardziej dla dziewczynek), a przede wszystkim Twoje wychuchane dziecko i Twoją trampolinę do sukcesu, czyli "Witaj w klubie" . Niezwykła historia, wybitna rola - nic dziwnego, że sypią się na Ciebie nagrody. Warto było przejść przez całą tę mękę, schudnąć kilkanaście kilogramów i wyłożyć własne pieniądze na realizację scenariusza, który krążył po Hollywood od 20 lat - był odrzucany przez decydentów 86 razy, a przymierzali się doń aktorzy tacy jak Ryan Gosling czy Brad Pitt. Cieszę się, że to jednak w końcu Ty dałeś swoją twarz, wychudzone ciało i wspaniały teksański akcent postaci takiej jak Ron Woodroof - chory na AIDS macho z rodeo, który uciekając przed goniąca go śmiercią przekracza wiele granic - w tym granicę własnych uprzedzeń i lęków. Trzymam kciuki za Oscara. I popatruję na Twoje olśniewające zdjęcia z kolejnych imprez i gal. Nie jest mi ganz egal - naprawdę w Ciebie wierzę.

FRANK MICELOTTA/INVISION/AP/Frank MicelottaFRANK MICELOTTA/INVISION/AP/Frank Micelotta FRANK MICELOTTA/INVISION/AP/Frank Micelotta FRANK MICELOTTA/INVISION/AP/Frank Micelotta

Zapewniam Cię o mym płomiennym uczuciu, w którym mam nadzieję wytrwać długie lata. Życzę Ci sukcesów, czekam na kolejne udane filmy ("Interstellar" Nolana! I świeżutka wiadomość o roli u Van Santa!) oraz następny odcinek "Detektywa" .

Całuję w to szlachetne wysokie czoło i nadal lekko zapadnięte policzki. Tonę w Twoich oczach, otoczonych siatką pięknych zmarszczek. Niesprawiedliwe, że mężczyznom zmarszczki tylko dodają urody...

Twoja Fanka nr 1104177

Więcej o:
Copyright © Agora SA