Nie będę bronić tęczy jak niepodległości

Żądam odbudowania tęczy przy pl. Zbawiciela przez Ruch Narodowy i Odbudujmy TĘCZĘ - zaproszenia do tych grup dostałam wczoraj na Facebooku. Przykro mi, ale nie zamierzam się przyłączyć. Nie wydaje mi się aby był to najbardziej palący problem. Zaś utożsamianie tego skądinąd sympatycznego elementu małej architektury z wolnością, czy niepodległością i podnoszenie go do rangi uniwersalnego symbolu, wydaje mi się wielce groteskowe.

Rozumiem emocje i złość. Kiedy patrzyłam wczoraj na płonącą tęczę, panów wyrywających drzewka z korzeniami, latające kostki brukowe i i inne tego typu krzepiące obrazy, świadczące oczywiście jak najlepiej o głębokim patriotyzmie uczestników zajść, to używałam wielu niecenzuralnych wyrazów, wśród których jedynie "debil" nadaje się do powtórzenia. Myśli o galerach albo przynajmniej przymusowych pracach społecznych dla tych osób również zaświtały mi w głowie.

Ale nie. Nawet w emocjach i złości nie pomyślałam sobie: to my teraz tę tęczę odbudujmy, na pohybel durnym gówniarzom i ich politycznym orędownikom, bo zamach na tęczę jest zamachem na najświętsze symbole wolności. Bynajmniej. To, że dla niektórych ludzi tęcza z placu Zbawiciela jest symbolem "sodomii i gomorii" - to ich sprawa. I lekarzy od głowy. Dla mnie tęcza jest ot, elementem miejskiego krajobrazu. Przyjemnym i pogodnym - choć znam i takich, którzy chętnie by ją podpalili z przyczyn czysto estetycznych. Bo choć serdecznie popierają prawa gejów i lesbijek, to tęcza jawi im się zwyczajnie szpetną. Gust - rzecz względna.

To, że tęcza zostanie spalona było z kolei pewne jak dwa razy dwa i odrestaurowanie jej za kwotę kilkudziesięciu tysięcy złotych tuż przed marszem patriotycznych pirotechników uważam co najmniej za błąd, jeśli nie głupotę. Zwłaszcza, że pirotechnicy deklarowali jednoznacznie swe płomienne uczucia wobec obiektu. To, że siły policyjne nie ochraniały wobec tego odnowionej nakładem sił i środków tęczy, tylko stały zgrupowane przy salonie fryzjerskim "Lucyna" na Mokotowskiej uważam za co najmniej osobliwe. Głupota wbrew powszechnemu przekonaniu boli - mnie bolało patrzenie na wszelkie jej przejawy.

11.11.2013 r. Warszawa po marszu Niepodległości11.11.2013 r. Warszawa po marszu Niepodległości Fot. Dariusz Borowicz / Agencja Wyborcza.pl

Dorabianie tęczy ogólnonarodowej gęby i wynoszenie jej do rangi uniwersalnego symbolu wolności i niepodległości wydaje mi się z kolei przesadnym gestem. No szkoda, że debile coś nam w mieście zniszczyli, niech zostaną wyciągnięte wobec nich konsekwencje prawne. Niech ratusz i inni włodarze pomyślą jak zapobiegać na przyszłość takim zdarzeniom, niech obciążą kosztami likwidacji strat organizatorów marszu - od tego są. Natomiast nie chciałabym, aby ta kolorowa tęcza przysłoniła nam obraz szarej i skrzeczącej rzeczywistości. Tęcza nie jest żadnym gwarantem wolności i niepodległości. Od tego, czy będzie kolorowa, czy spalona nic nie zależy. A w warstwie symbolicznej taka osmalona robi nawet większe wrażenie. Szkoda więc po raz kolejny marnować kasy na kolorowe różyczki.

https://www.facebook.com/piotr.vagla.waglowskihttps://www.facebook.com/piotr.vagla.waglowski https://www.facebook.com/piotr.vagla.waglowski https://www.facebook.com/piotr.vagla.waglowski

Nie mówiąc o tym, że nie ma co żałować róż, gdy płoną stosunki międzynarodowe . Znacznie bardziej skandaliczne i groźne było bowiem podpalenie budki strażnika pod ambasadą Rosji. (Swoją drogą to zabawne, że zrobili to wyznawcy Dmowskiego. Chyba, że to jakiś oddział Piłsudczyków akurat był...). Następnym razem, gdy będziecie chcieli zaprotestować przeciwko reżimowi Putina, kochani chłopcy, zróbcie to, co rosyjski artysta . Przybijcie sobie genitalia do podłoża. Ból miewa działanie otrzeźwiające, a i międzynarodowy swąd mniejszy niż od spalenizny. Nie mówiąc o zagrożeniu dla niepodległości.

Fot. STRINGER/RUSSIA / REUTERS

P.S. Co do tęczy, to z całego serca popieram ten projekt .

Więcej o:
Copyright © Agora SA